Maciej Świrski

i

Autor: Stanisław Kowalczuk Maciej Świrski

Maciej Świrski: Ukrócimy oszczerstwa

2016-08-18 4:00

"Super Express": - Rząd chce, by za określenia "polskie obozy śmierci" karać nie tylko grzywną, ale wręcz trzyletnim więzieniem. Miałoby to dotyczyć także cudzoziemców. To właściwa i skuteczna forma walki z tą ignorancją historyczną? Maciej Świrski: - Dla mnie jest to przede wszystkim odpowiedź na oczekiwanie społeczne. 70 proc. Polaków uważa, że tego typu sformułowania są oszczerstwami i są stanowcze żądania ukrócenia tego. Zbieramy podpisy pod petycją do marszałka Sejmu. Mamy ich już prawie 40 tys. Rząd na to żądanie odpowiada i daje narzędzia, żeby ścigać to na całym świecie.

- Pytanie tylko, czy walka z oszczerstwami w taki sposób ma sens? Czy zapisami polskiego prawa można kogoś ścigać na drugim końcu świata? Jak to w praktyce miałoby wyglądać, bo jakoś trudno mi to sobie wyobrazić?

- Na pewno można ścigać w Europie dzięki narzędziom pomocy prawnej wewnątrz Unii Europejskiej. O tym zresztą mówił minister Ziobro, kiedy projekt prezentował. Jeżeli więc będzie jakiś uporczywy kłamca, który z premedytacją powtarza stwierdzenia o "polskich obozach śmierci" czy "polskich komorach gazowych", wtedy prokuratura wszczyna śledztwo i kieruje sprawę do sądu. Taka osoba wcale nie musi być w Polsce, żeby ją osądzić i skazać. Jeśli znajdzie się na terenie naszego kraju, będzie pociągnięta do odpowiedzialności. Jeśli sąd wymierzy jej karę grzywny, to ta kara będzie egzekwowana w całym europejskim obszarze prawnym.

- A co ze Stanami Zjednoczonymi?

- Oczywiście mamy umowę o pomocy prawnej z USA. Tu także jest to możliwe. W tym wypadku istnieje taki problem, że bardzo mocno chroniona jest wolność słowa.

- No właśnie.

- Dlatego wszelkie oszczerstwa są tam ukrywane za poprawką do konstytucji USA, która mówi o wolności słowa. Jako Reduta Dobrego Imienia ścigamy takie osoby nie za wyrażanie swoich poglądów, ale za naruszenie dóbr osobistych, takich jak prawo do czci przodków czy prawo do dobrego imienia narodu.

- Tyle że karanie za słowo i tak Amerykanom nie mieści się w głowie. Dobrze o tym wiemy.

- To, oczywiście, będzie trudne, ale nie można się zrażać. Są bowiem w prawie amerykańskim precedensy, że ktoś został za zniesławienie pociągnięty do odpowiedzialności. Tutaj dobrym przykładem są osiągnięcia Amerykańskiej Ligi przeciwko Zniesławieniom, która wypracowała ochronę dobrego imienia właśnie poprzez pociąganie do odpowiedzialności przed sądami. Należy się na tym wzorować.

- No tak, ale nawet jeśli przed polskim sądem zapadnie wyrok, to nie będzie on czysto symboliczny? To nie jest strzelanie z armaty do wróbla?

- Reduta Dobrego Imienia wypracowała doktrynę prawną, która uznawana jest przez polskie sądy. Należy pamiętać o wyroku wydanym przez sąd w Krakowie w sprawie Karol Tendera kontra ZDF. Co prawda powództwo zostało oddalone, ale sąd uznał swoją jurysdykcję i uznał, że istnieje takie dobro osobiste, jak dobre imię narodu. Teraz poparte jest to kodeksowo, więc kara nie będzie symboliczna.

- Będzie symboliczna w tym sensie, że w wielu przypadkach i tak nie będzie można jej wyegzekwować. Wobec dziennikarza spoza UE piszącego o "polskich obozach śmierci" wystąpimy o ekstradycję? Wyślemy po takiego człowieka służby, żeby ściągnęły go przed oblicze sądu w Polsce, tak jak Mosad ścigał kiedyś nazistów?

- Przede wszystkim, kiedy taka sprawa pojawia się w sądzie, piszą o tym media. A przecież o to chodzi, żeby ci, którzy nieświadomie stosują tego typu określenia, nauczyli się, że jest to niedopuszczalne i państwo polskie nie odpuści. Natomiast to prawo jest skierowane przede wszystkim przeciw tym, którzy celowo poniżają Polskę, czy to po to, by osłabić pozycję Polski w NATO, czy żeby ułatwić sprawę roszczeń wobec naszego kraju. Z tym musimy walczyć i nowe prawo w tym pomoże.

Zobacz: Stanisław Karczewski w WIĘC JAK: głosowałbym przeciwko odwołaniu Kurskiego