– Dla każdego było to bardzo ciężkie doświadczenie. Pracowaliśmy dniami i nocami. W naszej robocie bardzo pomogła pani Elżbieta, małżonka poszukiwanego – powiedział „Super Expressowi” koordynator działań grupy Płetwonurków RP Maciej Rokus (49 l.). – Wydaje mi się, że nam też udało się podnieść na duchu żonę pana Jana i to dosyć mocno. Mieszkaliśmy w przygotowanych przez nią pomieszczeniach, dużo też rozmawialiśmy. To bardzo dzielna i wspaniała kobieta. Osoba wielkiego serca. Naprawdę wszyscy ją podziwiamy – wyznał szef zespołu poszukiwawczego.
Okazuje się, że ta niezwykła atmosfera udzieliła się wszystkim zaangażowanym w poszukiwaniach. – Chcę też bardzo pochwalić komendanta policji w Pułtusku. To świetny człowiek. Osobiście do nas przyjeżdżał, przywoził posiłki, pytał, czy w czymś można pomóc. Ogromny szacunek też dla chłopaków ze straży pożarnej i WOPR, którzy przed nami rozkruszali pokrywę lodu i usuwali kłody, konary i korzenie uniemożliwiające nam wydajną pracę. Wszyscy wykonali kawał świetnej roboty. Miało się wręcz takie poczucie, że wszyscy byli na miejscu tylko po to, by jak najszybciej dać pani Elżbiecie spokój ducha – mówi Rokus.
Na ten moment czekali wszyscy. Jan Lityński powrócił na ląd