"Super Express": - Adam Hofman z PiS stwierdził, że Powstanie Warszawskie trwało 28 dni, zaś Dariusz Joński z SLD umiejscowił to wydarzenie w 1988 roku. Notabene stan wojenny, jego zdaniem, wprowadzono rok później. Jak pan skomentuje te wypowiedzi?
Maciej Podbielkowski: - W obu przypadkach zatyka mnie. Chodziłem do szkoły w czasach komunistycznych i nauczycielka historii pomijała niektóre lekcje - powstanie listopadowe, powstanie styczniowe, Powstanie Warszawskie - a ci dwaj panowie reprezentują wypracowany w tamtej epoce poziom stanu świadomości społecznej. Chociaż są ludźmi młodymi i kończyli edukację w wolnej Polsce. Ta wolność i ta edukacja są - cytując Bareję - "na miarę naszych oczekiwań".
- Który przypadek jest gorszy?
- Chyba pana Hofmana... Przyjęcie tej wizji historii oznaczałoby, że Powstanie skończyło się niedługo po zdobyciu przez AK gmachu Pasty, a Starówka w ogóle nie skapitulowała - zapewne doczekała nadejścia radzieckiej pomocy. Wersja pana Jońskiego w jakimś sensie jest logiczna: najpierw było "antyPRL-owskie powstanie" w 1988 r. - czyli w 44. rocznicę założenia PKWN - a później Jaruzelski musiał "ratować Polskę", wprowadzając stan wojenny.
- Adam Hofman jest zaufanym człowiekiem prezesa PiS - polityka, który deklaruje szacunek do historii...
- To załamujące... Jeśli ktoś stara się mówić o Polsce, nie może mu brakować podstawowego alfabetu. Bo w przypadku działacza SLD rozumiem, że to z zasady są sprawy obce.
Maciej Podbielkowski
Pracownik naukowy Muzeum Powstania Warszawskiego