33 tys. zł pensji służbowe kanapki limuzyna z kierowcą - Luksusy rektora na koszt uczelni

i

Autor: Michał Grocholski/Agencja Gazeta

Luksusy rektora na koszt uczelni

2019-03-07 4:34

Opolska prokuratura bada, czy prof. Marek Tukiendorf (55 l.), rektor Politechniki Opolskiej, zgodnie z prawem pobiera 33 tys. zł miesięcznej pensji. Z kolei „Super Express” dotarł do dokumentów, z których wynika, że naukowiec sporo kosztuje uczelnię: podróżuje po całym świecie, ma służbowe auto i dodatek na paliwo. A nawet... kupuje ser i kiełbasę za pieniądze politechniki.

Marek Tukiendorf sprawuje godność rektora drugą kadencję. W 2016 roku senat uczelni zdecydował, że otrzyma dodatek do pensji – 100 proc. wynagrodzenia zasadniczego (czyli ok. 13 tys. zł). Obecnie wynagrodzenie profesora to w sumie... 33.600 zł. 13 tys. to pensja podstawowa, 13 tys. zł wymieniony powyżej dodatek, 5 tys. zł dodatek rektorski i pieniądze za wysługę lat. Okazuje się jednak, że senat uczelni był przekonany, iż 13 tys. zł dodatku nie będzie pochodziło z budżetu uczelni. Sprawa jest na tyle poważna, że zajęła się nią prokuratura. Śledczy sprawdzają, czy w sumie 273 tys. zł zostało pobrane zgodnie z prawem. - Śledztwo trwa – potwierdza nam Stanisław Bar, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Opolu. - Nie mam sobie nic do zarzucenia – mówi nam prof. Marek Tukiendorf.

Astronomiczne zarobki to tylko jeden z wielu przywilejów pana rektora. Co rusz wyjeżdża na delegacje. Tukiendorf odwiedził m.in. Kubę, Jamajkę, Kajmany, Indie, Dominikanę czy Tajlandię... Łączny koszt delegacji to ok. 200 tys. zł rocznie. - Ciężko pracowałem. Wszędzie, gdzie byłem, zajmowałem się sprawami Politechniki Opolskiej, a także organizacji międzyuczelnianych, w których działam – broni się naukowiec. W czasie wielu z tych podróży korzystał z saloników VIP na lotniskach, za które trzeba było dodatkowo płacić, np. 214 zł w Warszawie, czy 112 zł na Dominikanie. - Potrzebowałem spokojnego miejsca do pracy z dostępem do internetu – tłumaczy rektor.

Z publicznych pieniędzy korzysta też w sklepach spożywczych. Dotarliśmy do faktury z dyskontu na kilka paczek sera. Cena: 47,94 zł. W opisie dokumentu jest wytłumaczenie, że to na wyjazd zagraniczny rektora. - Ser został zakupiony jako prezent dla jednej z chińskich profesorek – zapewnia nas rektor. Kolejny dziwny zakup? Kiełbasa krakowska za 23,98 zł. Po co? Z faktury wynika, że na spotkanie z dowódcą jednostki wojskowej z Opola. Rektor Tukiendorf otrzymuje też dodatek na paliwo do prywatnego auta. To 400 zł miesięcznie. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że ma do dyspozycji służbowy samochód z kierowcą. - Ale jeśli korzystam z auta służbowego, to wtedy dodatek jest pomniejszany o odpowiednią kwotę – zaznacza profesor. - To wszystko są zwykłe pomówienia, o wynik tych spraw jestem spokojny - kończy Tukiendorf.