Luksusowe życie szefa BOR

2016-03-14 3:00

Szef Biura Ochrony Rządu Andrzej Pawlikowski (47 l.) to prawdziwy krezus! Przez ostatnie lata dostawał co miesiąc 7 tys. zł mundurowej emerytury. Kiedy stanął na czele BOR, zawiesił co prawda świadczenie, ale teraz dostaje ok. 14 tys. zł wynagrodzenia. Co oznacza, że zarabia niemal tyle, ile premier czy marszałek Sejmu.

Andrzej Pawlikowski objął stanowisko szefa BOR w grudniu zeszłego roku. I jak wynika ze złożonego wtedy oświadczenia majątkowego, może pochwalić się całkiem niezłymi oszczędnościami. Ma 100 tys. zł w gotówce, a także polisy inwestycyjno-ubezpieczeniowe na kwotę ok. 270 tys. zł. Do tego dom o powierzchni 160 mkw. na południu Polski, działki rolne i dwa auta: saab oraz volvo v40. Choć przed objęciem stanowiska szefa BOR nie pełnił żadnej państwowej funkcji (poza społecznym doradzaniem prezydentowi Polski Andrzejowi Dudzie), nie mógł narzekać na brak gotówki. Wszystko dzięki sowitej emeryturze, która za cały 2014 r. wyniosła 81 tys. zł, co daje ok. 7 tys. zł miesięcznie. Pawlikowski przeszedł na nią tuż po ukończeniu... 40 lat.

- Kiedy objąłem stanowisko szefa BOR, zawiesiłem pobieranie emerytury. Złożyłem w tej sprawie stosowne dokumenty. Dostawałem emeryturę do grudnia ubiegłego roku - mówi nam płk Andrzej Pawlikowski.

Jako szef Biura Ochrony Rządu też nie może narzekać na zarobki i przywileje. Dostaje ok. 14 tys. zł brutto, korzysta ze służbowego mieszkania i wozi się luksusowym autem należącym do biura.

Zobacz: Krystyna Pawłowicz w CHAMSKI sposób drwi z seniorów!