- Żeby zdobyć o mnie informacje, poseł użył mojego nr PESEL. Złożę skargę do Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych. Nie zostawię tak sprawy - mówi "Super Expressowi" Jan Stocki. Pisma na oficjalnym poselskim druku trafiły m.in. do prezydenta Włocławka i starostwa powiatowego. Zbonikowskiego interesowało m.in. gdzie pracował jego asystent, kiedy i jakie usługi świadczył.
Dlaczego polityk PiS zbiera informacje o byłym asystencie? Przecież ich drogi się rozeszły. Kilka miesięcy temu Stocki zawiadomił prokuraturę, że poseł mógł bezprawnie wydawać pieniądze na biura poselskie.
Co na to Zbonikowski? W lokalnych mediach doniesienia Stockiego nazwał m.in. "frustracjami odpadu politycznego". Jednak zawiadomienie byłego asystenta może oznaczać dla niego kłopoty, bowiem prokuratura prowadzi intensywne śledztwo. Z kolei w Sejmie lada dzień posłowie z sejmowej Komisji Regulaminowej będą opiniować wniosek o uchylenie mu immunitetu. Wnioskuje o to jego żona Monika, według której poseł naruszył jej nietykalność cielesną. W sądzie toczy się nadal ich sprawa rozwodowa, gdzie jednym z dowodów są majtki asystentki, na których znaleziono DNA posła.
ZOBACZ: Taki to pożyje... Druga państwowa posada dla Rogackiego!