I choć Ewa Kopacz się pospieszyła, muszę przyznać, że sam żart wypadł rewelacyjnie i przebił wszystkie dowcipy, które nam zaserwowano dzień później. Otóż na mównicę wyszła Ewa Kopacz, za Peerelu członkini ZSL satelitarnego wobec PZPR, a w III RP od wielu lat w Platformie Obywatelskiej, była minister zdrowia w rządzie Donalda Tuska, potem przez długi czas marszałek Sejmu i dopiero od pół roku premier. Wyszła i zaczęła nas przekonywać, że... rządzi dopiero od sześciu miesięcy. Spadła wówczas z nieba niczym deus ex machina w starożytnej greckiej tragedii. Wyłoniła się z morza i piany na muszli niczym Wenus na obrazie Botticellego. Zmaterializowała się nagle z powietrza w Kancelarii Premiera niby obywatel Korowiow na Patriarszych Prudach w "Mistrzu i Małgorzacie". Wcześniej zaś jej nie było, tak jak nie było czasu i przestrzeni przed wielkim wybuchem.
A w związku z tym, że jej nie było, nie miała absolutnie nic wspólnego ani z obietnicami Tuska, składanymi wyborcom w roku 2007, ani z późniejszym ich spełnianiem (czy może raczej niespełnianiem), ani w ogóle z poczynaniami rządu PO-PSL w jego poprzednich odsłonach. Platforma? Jaka Platforma? Tusk? Jaki Tusk? No, owszem, coś tam pani premier czytała, był taki faktycznie, ale wyjechał do Burundi czy gdzieś.
Zobacz też: Aniołek Kaczyńskiego, Ilona Klejnowska w CIĄŻY! Mariusz Kamiński chodzi dumny jak paw
No i w związku z tym wszystkim nie możemy Ewy Kopacz rozliczyć ani z Tuskowych obietnic obniżenia podatków, ani wprowadzenia ułatwień dla przedsiębiorców, ani skłonienia emigrantów do masowych powrotów do kraju, ani zmniejszenia administracji, ani postawienia na skromność władzy. No bo przecież - jako się rzekło - pani premier z tym wszystkim nie miała kompletnie nic wspólnego.
Nie bardzo jednak rozumiem, dlaczego Ewa Kopacz nie pochwaliła się jednym już całkowicie własnym sukcesem. Chodzi o odważne usunięcie przez ministra finansów Mateusza Szczurka problemów, które mogły mieć bary mleczne za sprawą regulacji wprowadzonych przez Ministerstwo Finansów. Była to praktyczna realizacja dawnej diagnozy przedstawionej przez Stefana Kisielewskiego, który stwierdził, że socjalizm to ustrój bohatersko walczący z tworzonymi przez siebie samego trudnościami. Tym razem walka zakończyła się zwycięstwem władzy. Niech Państwo pomyślą jednak, ile jeszcze podobnych bojów przed dzielną panią premier.
Zobacz: Kopacz zrobiła podsumowanie rządu w 10 minut i czmychnęła na jajeczko do Radomia! [ZDJĘCIA]