W praktyce – jak w opinii o ustawie, napisanej w imieniu Krajowej Izby Radców Prawnych stwierdził mec. Aleksander Jakubowski z Uniwersytetu Warszawskiego – oznacza to, że minister spraw wewnętrznych, zgodnie z ustawą podejmujący decyzję, mógłby nawet zamrozić majątek małżonka osoby, która kupi cokolwiek w firmie, której własnością jest obywatel rosyjski. Nawet nie wiedząc, że firma jest rosyjską własnością.
Działała sobie w Polsce firma Novatek. Novatek dostarczał gaz do kilku gmin w Polsce. Gdy został wciągnięty na listę sankcji, jak łatwo było przewidzieć, natychmiast zawiesił działalność. Nie w ramach odwetu – po prostu trudno się działa, gdy państwo zajmuje wszystkie środki i zasoby. I oto z dnia na dzień bez gazu zostali mieszkańcy przynajmniej następujących miejscowości (dla tych znalazłem potwierdzenia): Łeba, Mieścisko, Mrozy, Zagórów, Cegłów. Razem minimum kilkanaście tysięcy osób plus wszystkie korzystające z gazu biznesy. Łeba, przypominam, jest miejscowością nadmorską i turystyczną, a za chwilę mamy majówkę. Wójt Mieściska w komunikacie skierowanym do mieszkańców napisał, że bez gazu zostały m.in. szkoła, przedszkole, ośrodek pomocy społecznej i ośrodek zdrowia. Gminy rozmawiają z wojewodami, którzy pewnie niewiele mają do powiedzenia, bo… nikt nie pomyślał.
CZYTAJ: 70 mld dawek szczepionki na koronawirusa pójdzie do kosza? "Połajanki malkontenta"
Rozumiem potrzebę sankcjonowania rosyjskich podmiotów – choć ustawa jest zwyczajnie źle napisana. Ale sankcje mają uderzać w Rosjan, nie w nas samych. Poważne państwo, dbające o swoich obywateli, najpierw sprawdziłoby, jakie będą skutki nałożenia sankcji na Novatek, potem zadbałoby o plan awaryjny, zapewniło ciągłość dostaw – i dopiero wciągało dystrybutora gazu na listę.
Ale to poważne państwo. U nas zamiast poważnego państwa mamy małpy z brzytwą.