Dlaczego? Otóż dlatego, że nie zgadza się, żeby przed jego programem swój program miał Grzegorz Górny. Audycja konserwatywnego Górnego nie jest zgodna, jak to ujął pan Jerzy, z jego "filozofią". To dla mnie zaskoczenie, bo nie sądziłem, że Jurek "Słoik" ma w ogóle jakąś filozofię. Myślałem, że to prosty chłopak jest, który - jak to śpiewał Kazik Staszewski - może najwyżej "wyk.ć z laczka i poprawić z kopyta". A tu proszę - jest jednak jakaś "filozofia".
Gdyby ktoś był ciekaw, jaka to mianowicie "filozofia", to jest to "filozofia" tolerancji. Tyle że w tej tolerancji nie mieszczą się w ogóle osoby takie jak Grzegorz Górny. Bo tolerancja tolerancją, ale jakieś granice muszą być. I co to w ogóle jest, żeby ramówka Trójki nie była układana pod życzenia świętego Jurasa?! Przecież musi być w niej odpowiednio dużo miejsca, żeby Juras mógł tam upchnąć nie tylko swoje błyskotliwe wywody, ale także swoje ego. A na co, jak na co, ale na jego ego potrzeba naprawdę bardzo dużo przestrzeni.
Teraz napiszę rzecz dla wielu zapewne straszną: nie płakałem po Owsiaku. I to nie dlatego, że go nie lubię, albo że mnie denerwuje. Przeciwnie: z życzliwości. Bo teraz święty Juras będzie miał mnóstwo czasu na to, co go tak naprawdę pasjonuje. A zatem: na szukanie słoika z pieniędzmi, za którym kiedyś gonił po stole przed kamerą; na dawanie z baśki tym, którzy ośmielą się wspomnieć o agenturalnej przeszłości Wałęsy; na wyrzucanie z konferencji niewygodnych dziennikarzy; na pozywanie przed sąd tych, którzy ośmielą się go skrytykować. Mam też nieustającą nadzieję, że Jerzy Owsiak odkryje w końcu swój prawdziwy talent, w który głęboko wierzę, i pokaże, że umie dalej kręcić swoim interesem w postaci Świątecznej Orkiestry także bez ogromnego wsparcia publicznej telewizji, radia oraz wszelkich służb - od wojska przez policję po straż pożarną. Pokaże, że potrafi grać na dokładnie takich samych warunkach jak inni. Przecież na pewno potrafi, prawda?