Nowak stał się dla przeciwników Platformy symbolem okresu jej rządów niemal tak samo wyrazistym jak sam Tusk. Nic dziwnego, że gdy dzisiaj trafia do aresztu na trzy miesiące (oczywiście będzie od tego postanowienia sądu odwołanie), politycy PiS i sprzyjające rządowi media poświęcają temu mnóstwo miejsca. Sam Nowak wchodząc do sądu rzucał zza maseczki, że to polityczna ustawka, a on jest oczywiście niewinny. Lecz, jak wiadomo, we wszystkich więzieniach świata trudno byłoby znaleźć kogoś, kto za winnego by się uważał. Z faktu, że PiS robi sobie teraz na aresztowaniu Nowaka polityczną fetę, nie wynika w żaden sposób, że zarzuty wobec niego są dęte czy nieprawdziwe. A przypominam, że o aresztowaniu zdecydował niezawisły sąd na podstawie materiałów dostarczonych przez prokuraturę. Te zatem musiały być przekonujące.
Żeby jednak nie było tak słodko, przypomnijmy, że Nowak został zatrzymany i aresztowany w związku z tym, co robił na Ukrainie, a nie w Polsce. I tu przypomina mi się niedawne nocne wystąpienie sejmowe Artura Dziambora z Konfederacji. Poseł najpierw zwrócił się do posłów Platformy Obywatelskiej, przypominając im, że na początku poprzedniej kadencji Sejmu dziewięcioro z nich opuściło głosowanie w sprawie postawienia Zbigniewa Ziobry przed Trybunałem Stanu. By to nastąpiło, zabrakło natomiast pięciu głosów.
Potem odwrócił się ku ławom koalicji rządowej i zapytał, dlaczego – skoro od pięciu lat PiS z przyległościami ma pełnię władzy, w tym nad prokuraturą – państwo z tej drugiej strony sali siedzą tam, gdzie siedzą, a nie na Białołęce.
Otóż właśnie. Nie wiem, czy Nowak będzie teraz siedział na Białołęce czy w innym areszcie, ale wiem, że nie siedzi za swoje rzekome straszne czyny z lat rządów PO w Polsce. Dlaczego? Wyjaśnienia są tylko dwa. Albo takich czynów po prostu nie było, a PiS karmił ludzi w tej sprawie propagandą. Albo PiS działa na zasadzie „kruk krukowi oka nie wykole” i o wsadzaniu tylko gada.
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj