Łukasz Warzecha: Dzielna policja

2014-07-18 4:00

Film robi wrażenie trochę groteskowe, a trochę straszne. Furiat próbuje trafić w policjantów jakimiś przedmiotami, ci pokrzykują na niego - oczywiście bez skutku. Strzały - a jest ich wiele - padają, gdy mężczyzna zaczyna uciekać. Kiedy trafiony upada, funkcjonariusze wykonują w pewnej odległości dziwaczne podskoki i dopiero po dłuższej chwili policjantka podchodzi do postrzelonego. Ale nawet wówczas nie sprawdza, w jakim jest stanie i czy w ogóle żyje...

Film robi wrażenie trochę groteskowe, a trochę straszne. Furiat próbuje trafić w policjantów jakimiś przedmiotami, ci pokrzykują na niego - oczywiście bez skutku. Strzały - a jest ich wiele - padają, gdy mężczyzna zaczyna uciekać. Kiedy trafiony upada, funkcjonariusze wykonują w pewnej odległości dziwaczne podskoki i dopiero po dłuższej chwili policjantka podchodzi do postrzelonego. Ale nawet wówczas nie sprawdza, w jakim jest stanie i czy w ogóle żyje. Trzyma się na dystans. A teraz proszę sobie przypomnieć inne nagranie, które swego czasu robiło karierę w Internecie. Dwoje policjantów w Bytowie bezskutecznie próbuje obezwładnić rosłego kierowcę. Obok histerycznie pokrzykuje matka mężczyzny, który odgania się od funkcjonariuszy jak od natrętnych much. Ci w końcu używają gazu, ale zamiast w oczy zatrzymywanego, pryskają nim we własne. Wygląda więc na to, że polska policja ma tylko dwa tryby działania. Albo daje się pobić, zabrać sobie broń i zrobić z siebie idiotów, albo od razu strzela i często zabija. Oba wspomniane przypadki to dwie strony tej samej monety.

Przy czym sytuacja w Gorzowie była o wiele groźniejsza. Policjanci strzelali do uciekającego człowieka na ulicy, gdzie ludzie wychylali się z okien i szli chodnikiem po drugiej stronie. Tylko cud zdecydował, iż nikt postronny nie został postrzelony. W nogi trafili furiata oczywiście przypadkiem. Żeby trafić specjalnie w taki cel, w dodatku będący w ruchu, trzeba by trenować o wiele więcej niż funkcjonariusze z patroli interwencyjnych. W 2010 r. policja zakupiła do celów szkoleniowych 4 mln sztuk amunicji. Przeciętnie wypada po 40 sztuk na jednego etatowego policjanta na rok! Niech to nawet będzie dwa razy więcej (bo nie wszyscy pracownicy policji muszą strzelać), czyli 80 sztuk. Amator strzelectwa, który regularnie trenuje na strzelnicy, zwykle po dwa, trzy razy w miesiącu, a czasami nawet co tydzień, za jednym razem zużywa około 50 sztuk amunicji. Czyli rocznie strzela przynajmniej 1800-2000 razy. Polscy policjanci zgodnie z obowiązującymi w tej służbie regulacjami powinni być na strzelnicy co najmniej raz w miesiącu. Niektórzy mogą trenować nie częściej niż raz w roku. Wszystko to oznacza, że polska policja jest dramatycznie niewyszkolona i to nie prywatni posiadacze broni, ale właśnie policjanci stanowią największe zagrożenie. Amatorzy strzelają dużo więcej i mają o wiele większą świadomość zagrożeń. Nie wiem, jak Państwo, ale po wydarzeniach w Gorzowie ja nie czuję się ani trochę bezpieczniejszy. Wręcz przeciwnie.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail