Do polskich sędziów uwag mam mnóstwo. Część z nich tak jawnie weszła z władzą w spór polityczny, że nie mam najmniejszych wątpliwości, że nie powinni dalej sprawować swoich funkcji. Głównie dlatego, że ich postawa nie gwarantuje już koniecznej niezawisłości i obiektywizmu. Poglądy polityczne osób, stających przed sędzią, mogą przecież wyjść na jaw, a nawet być przedmiotem sprawy. Czy taki sędzia będzie w stanie oddzielić od swojego osądu własne otwarcie deklarowane zapatrywania? Mam ogromne wątpliwości.
Ale jest też mnóstwo, większość nawet, sędziów, którzy na demonstracje nie chodzą, nie przesiadują w TVN, nie udzielają wywiadów „Gazecie Wyborczej”, nie ukradli wiertarki, nie jechali po pijaku i starają się uczciwie wykonywać swoją pracę. A przy tym mają na to, co władza robi w sądownictwie, spojrzenie bardzo krytyczne. Co z nimi? Też „zaorać”?
PiS dokonał rzeczy wybitnej: w ciągu paru lat swoich rządów sprawił, że niemal wszyscy sędziowie stanęli po jednej, antyrządowej stronie. I ci radykalni, upolitycznieni, i ci rzetelni, niewyrażający głośno swoich sympatii, po cichu pełni frustracji, że robi się z nich wroga publicznego. Cokolwiek PiS w sądownictwie robi i jeszcze zrobi – będzie miało przeciwko sobie niemal wszystkich. Czy da się naprawdę zreformować mechanizm tak skomplikowany jak wymiar sprawiedliwości nie tylko bez konsultacji ze środowiskiem, ale po prostu wbrew niemu? Wątpię.
Ustawa, którą chce przepchnąć władza (przy, zdaje się, coraz głośniejszym sceptycyzmie wewnątrz samego obozu rządzącego), niczego by nie rozwiązała. To ślepy zaułek. Brnięcie w niego oznacza stopniowy krach sądownictwa, chaos i prawną wojnę domową. Władza powinna znaleźć metodę na uspokojenie nastrojów przynajmniej wśród tych sędziów, którzy z chęcią zajęliby się na powrót głównie swoją pracą, a perturbacje wokół rychłego wyboru następcy prezes Gersdorf niewiele ich obchodzą. To rządzący trzymają w ręku klucz do opanowania sytuacji.
Lukasz Warzecha dla "Super Expressu" i SE.pl: Władza brnie w ślepy zaułek
2019-12-20
5:38
Gdy słucham zwolenników „policzenia się” z sędziami, „zaorania nadzwyczajnej kasty”, rozliczenia „złodziei kiełbas i wiertarek”, zadaję sobie pytanie: jaki jest stan docelowy? Czego chcą właściwie twórcy ustawy dyscyplinującej i ich zwolennicy?