"Super Express": - Sprawozdanie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji za 2009 rok zostało już odrzucone przez Senat. Co teraz?
Prof. Wiesław Godzic: - Zmiany w telewizji publicznej to jeden z politycznych priorytetów Platformy. Za jakieś dziesięć dni sprawozdaniem zajmie się Sejm, a kilka dni później marszałek Komorowski. W ten sposób Rada po raz pierwszy w swej historii otrzyma czerwoną kartkę od trzech najważniejszych podmiotów w państwie i dwa tygodnie później zostanie rozwiązana.
- A więc jeszcze przed pierwszą turą wyborów prezydenckich?
- Na to wygląda. Jednak aż taka determinacja rządu nie jest potrzebna, bo nowa Rada nic nie zmieni na czas wyborów. Na celowniku Platformy są raczej późniejsze wybory samorządowe i parlamentarne. Mówimy więc o pewnym symbolicznym geście - rząd oddaje cios wymierzony mu parę lat temu przez PiS, nielubiana Rada odchodzi i Platforma może prostować swoją ścieżkę medialną.
- Ma niemal pełnię władzy, więc naturalnie chce z niej korzystać...
- I idąc na skróty, przejąć telewizję. Tę siłę mogłaby spożytkować gdzie indziej. Obecnie KRRiT nie spełnia istotnej roli w przestrzeni medialnej, a środowiska medialne niezbyt się z nią liczą. Rada to urzędnicy bez autorytetu. Rządzi rada nadzorcza - w obecnym składzie do 2012 roku - a zmienić ją może tylko nowa ustawa medialna. Przewiduję, że zostanie ona przyjęta bardzo szybko przez Sejm, Senat, a następnie przez prezydenta, o ile nowy będzie z PO. Wtedy Platforma przejmie władzę na Woronicza. Musiałaby jednak stanąć na głowie, żeby przyjąć nową ustawę medialną jeszcze przed wyborami. I to raczej wykluczam.
- Zgodnie z zapowiedziami polityków Platformy nowa KRRiT ma być apolityczna, bo wejdą do niej ludzie nauki.
- Żadne ciało polityczne nie wybierze składu apolitycznego. Nawet autorytety o dużej wiedzy o mediach mają poglądy polityczne i wiedzą przecież, że wejdą teraz do świata polityki. Muszą się więc liczyć z pewnymi wymaganiami. Mogą zostać poproszeni nie tyle o sprzyjanie rządowi, ale o nieprzeszkadzanie mu. Mamy do czynienia z przeniesieniem podziałów politycznych na inne obszary. Rada całkowicie apolityczna to mrzonki.
- Skoro telewizja publiczna jest skazana na upolitycznienie, to de facto pełni tę samą funkcję, co stacje komercyjne. Dlaczego więc jej nie sprywatyzować?
- To bardzo mądry pomysł. My, Polacy, bardzo boimy się słowa "prywatyzacja". Kojarzy się nam z obmierzłym burżujem z cygarem w ustach, który spija krew. Telewizję publiczną można by sprzedać, wymagając jednocześnie od przedsiębiorcy, by w odpowiednich pasmach, godzinach i częstotliwościach znajdowały się programy o odpowiedniej jakości. Kontrolę nad tym sprawowałaby grupa ekspertów. W ten sposób i państwo, i społeczeństwo miałoby to, czego się domagają. I tak jak w stacjach komercyjnych można to osiągnąć minimalnym kosztem.
Prof. Wiesław Godzic
Medioznawca i socjolog, wykładowca UJ, SWPS oraz wyższych uczelni w USA i Wielkiej Brytanii