Antoni Kamiński: Ludzie o mentalności przestępców

2010-12-04 3:00

"Rozmowy wałbrzyskie" komentuje ekspert ds. korupcji

"Super Express": - Czy słuchając rozmów senatora Platformy Romana Ludwiczuka, składającego propozycje korupcyjne i układającego w ten sposób przyszłe koalicje samorządowe, miał pan poczucie, że tak wygląda lokalna polityka w Polsce?

Prof. Antoni Kamiński: - Dlaczego tylko lokalna? Ryba psuje się od głowy. Po pierwsze, to nie była wbrew pozorom rozmowa na szczeblu samorządowym. Te słowa padały z ust senatora RP, który jest związany z najwyższymi szczeblami Platformy Obywatelskiej. Oczywiście nie jest to wyłącznie problem jednej partii. Pamiętamy choćby sprawę senatora PiS z Nowego Targu. Nie wydaje mi się też, żeby takim językiem mówił premier Tusk czy marszałek Schetyna. Chodzi jednak o przyzwolenie na pewien schemat skandalicznych zachowań. Słyszymy nagranie ewidentnej oferty korupcyjnej, padają konkrety, stanowiska, praca dla żony. I słyszę pana Schetynę, który mówi, że nie było korupcji politycznej, tylko nieodpowiednie zachowanie. Nieodpowiednie to były te słowa na k... które tak często latały w tej rozmowie. To, co on robi, to krycie sytuacji korupcyjnych.

- Czy koalicje powstające po wyborach samorządowych będą zawierane tymi metodami częściej, czy to wyjątek?

- Z raportów Transparency International wynika, że z problemem korupcji jest w Polsce coraz lepiej. Zapewne ten żenujący poziom nie musi być normą, ale nie mam przekonania, że ludzie tacy jak w tym przypadku, o mentalności przestępców, nie są w polityce zjawiskiem odosobnionym.

- Minister Julia Pitera stwierdziła, że zachowanie senatora PO było "samotną szarżą świadczącą o złym rozumieniu polityki".

- Niestety, pani Pitera występuje tu jako polityk Platformy, a nie ekspert od wskazania tego, czym jest korupcja. To nie jest aż tak samotna szarża, żeby tego nie dostrzegała. Jej wypowiedź, tak jak i reakcja Schetyny świadczą też o tym, że na szczytach partyjnych nie ma woli poważnej walki ze zjawiskami korupcyjnymi we własnych szeregach. Nie pozbywają się takich ludzi, bo w jakiś sposób kręcą lokalną polityką. Są jednak pewne granice takiego postępowania. W pewnym momencie przywódcy partii muszą sobie zdać sprawę, że tolerowanie takich postaci w swoich szeregach kosztuje ich więcej, niż mogą na tym zyskać.

- Zdadzą sobie sprawę? Na razie słyszę wypowiedzi wybielające choćby bohaterów afery hazardowej.

- Partie nie powinny sięgać po takich ludzi "giętkiego sumienia", ale sięgają. Mam nadzieję jednak, że kiedyś ta struna wytrzymałości wyborców pęknie. Choć nie dam głowy, choć będzie to fatalne, jeżeli w następnym Sejmie zobaczę choćby panów Chlebowskiego czy Drzewieckiego. Problem nie dotyczy jednak wyłącznie korupcyjnych zachowań, ale kwestii pewnej jakości i kompetencji. Przecież Zbigniewa Chlebowskiego mianowano w Sejmie szefem komisji finansów. Jakim cudem? Przecież to był facet, który w samorządach jako burmistrz doprowadził do największego zadłużenia miasta w Polsce. To jest rekomendacja?!

Prof. Antoni Kamiński

Ekspert ds. korupcji. Pracownik naukowy ISP PAN oraz Collegium Civitas, były szef Transparency International