"Super Express": - Rząd Cypru pod naciskiem strefy euro zabrał po cichu swoim obywatelom od 6,75 do 9,9 proc. ich pieniędzy na kontach. Pieniądze zamrożono, szturm na bankomaty nic nie da. Cypryjczycy komentują: kradzież w biały dzień.
Prof. Krzysztof Rybiński: - Sytuację, w której rząd z dnia na dzień zabiera część pieniędzy swoim obywatelom, trudno nazwać inaczej niż rabunkiem. Pytanie, czy to koniec? Ludzie mają się czego obawiać także w innych krajach, gdzie długi narastają. Grupa doradcza Boston Consulting Group sugeruje, że odpowiedzią na kryzys może być w wielu krajach zabranie nawet połowy ich pieniędzy. Przed ponad rokiem napisałem tekst, w którym rozważałem, że rządy części krajów strefy euro nie zechcą tego zrobić. Oczywiście doprowadziłoby to do zubożenia ludzi o 20-40 proc., ale wprowadzone w jednym momencie w kilku krajach zatrzymałoby kryzys.
- Na razie zaczął Cypr...
- Zrobienie tego wyłącznie na Cyprze to wyraz skrajnej bezmyślności. Niczego nie rozwiąże, a może wywołać wiele skutków ubocznych. Inne kraje dementują możliwość wprowadzenia takiego jednorazowego podatku u nich. Ale do tej pory możliwość skonfiskowania pieniędzy obywateli dementowano także na Cyprze.
- Gdybym był Hiszpanem bądź Irlandczykiem, to jak najszybciej wypłaciłbym oszczędności i zamienił je na coś wartościowego, ale na pewno nie trzymał w euro.
- Właśnie. To może być bardzo gorący tydzień. Jak przyjmą to obywatele krajów, takich jak Grecja, Irlandia, Portugalia albo Hiszpania? To także kraje korzystające z pomocy UE. Po decyzji Cypru mogą dojść do wniosku, że ich rządy też mogą chcieć kiedyś pozbawić ich części oszczędności. To może się skończyć panicznym wycofywaniem oszczędności. Ta fala, która może się przelać przez kilka państw, nie jest jednak jedynym zagrożeniem.
- Co jeszcze?
- Mieszkańcy państw Południa zaczynają mieć taki obraz w głowach: Niemcy dominujący w UE wymuszają na rządach Grecji, Włoch czy Cypru rozmaite posunięcia. Na Cyprze jest to konfiskata zaoszczędzonych pieniędzy. Zacznie się więc postrzeganie Niemiec i Brukseli jako osobistych wrogów. I partie otwarcie antyunijne zaczną wygrywać wybory. Kto wie, czy taka grecka Jutrzenka albo włoski Beppe Grillo następnych wyborów po prostu nie wygrają? Jak wpłynie to na strefę euro i całą Unię Europejską?
- Podobno wejście do strefy euro oznaczać miało znalezienie się w klubie krajów stabilnych, bezpiecznych. I nagle rząd kraju w strefie euro po cichu zabrał obywatelom 10 proc. oszczędności.
- I jedną ze zmian, które łatwo przewidzieć, będzie wzrost odsetka Polaków niechętnych wejściu do strefy euro. Już teraz było to niemal 60 proc. Decyzja Cypru to kolejny dowód, że rozpoczynanie w Polsce debaty o wejściu do strefy euro to absurd. Skoro dzieją się tam takie rzeczy, a my mamy swoje problemy? Naprawdę skupmy się na reformach w Polsce. Mamy dziurę w ZUS, znikające dochody z budżetu, klif fiskalny, tragiczną demografię. To są problemy, a nie wejście do euro.
- Dziura budżetowa, dziura w ZUS itd. Czy to nie brzmi jak opis kraju, którego rząd mógłby chcieć sięgnąć po kilka procent oszczędności swoich obywateli? Skoro zrobił to Cypr, to czemu nie Polska?
- To już się dzieje, ale w Polsce przyjęło sprytną formę. Kiedy ZUS stawał się piramidą finansową, rząd Tuska ograniczył składkę płynącą do OFE. Teraz szykuje skok na OFE. Nie bronię OFE, to system z wieloma patologiami. Zabranie części aktywów i utopienie ich w ZUS będzie jednak działaniem podobnym do tego na Cyprze. Tyle że tam zabrano ludziom pieniądze już dziś. W Polsce zabiera się te, które dostaliby za 5 czy 15 lat.
Prof. Krzysztof Rybiński
Ekonomista, rektor Uczelni Vistula