Ludwik Dorn, dobra dusza kampanii

2010-05-11 3:55

Kampania prezydencka zaczyna robić się zwykła. Krótki okres szacunku dla polityków minął. Biedny Bronisław Komorowski cokolwiek by zrobił i cokolwiek powiedział, przez przeciwników politycznych zostanie zbagatelizowany morderczą formułką, z którą nie można walczyć: "on nie ma charyzmy".

Co prawda wielu znanych polityków nie ma charyzmy i dobrze radzą sobie ze swoją pracą, np. Angela Merkel. No, ale Niemcy oceniają kompetencje i programy swoich polityków bez przystawiania do nich "charyzmomierza"...

Przeczytaj koniecznie: Dorn stawia warunki Kaczyńskiemu i Jurkowi

Jarosław Kaczyński jest biedny tak samo, choć w inny sposób. Cokolwiek by powiedział i zrobił, będzie źle. Powiedział o Rosjanach i do Rosjan kilka dobrych zdań, więc adwersarze wykorzystali to do ataku. Że cynicznie gra, że jest nieszczery, a słowa obliczył wyłącznie na zwycięstwo w kampanii.

Uprzedzenia będą podstawowym procesem myślowym w kampanii. Nie zarządza nimi "ciemny lud", tylko starannie wykształceni publicyści, komentatorzy, dziennikarze służący partiom.

Patrz też: Dorn nie zrezygnował z kandydowania z powodu katastrofy

Na tym dość spodziewanym, ponurym tle jaśnieje gwiazda Ludwika Dorna. Członek partii Polska Plus (jest taka partia, sprawdziliśmy) poprze w wyścigu o fotel prezydencki albo Marka Jurka, albo Jarosława Kaczyńskiego. Żelazny Ludwik postawił im warunki, od spełnienia których uzależnił swoje cenne poparcie. To dobrze, że brutalna kampania prezydencka będzie miała swoją dobrą duszę. Odrobina humoru w polityce zawsze była dobrze widziana.