Valdas Adamkus: Litwa prowadzi dziś złą politykę

2011-06-25 4:20

O trudnych stosunkach polsko-litewskich rozmawiamy z byłym prezydentem Litwy Valdasem Adamkusem

"Super Express": - Kilka dni temu litewska ambasador w Polsce zasugerowała w wywiadzie dla agencji BNS, że Polacy nie są lojalnymi obywatelami państwa litewskiego. Wielu poczuło się dotkniętych tą wypowiedzią.

Valdas Adamkus: - Takie zdanie nigdy nie powinno paść. Zwłaszcza z ust litewskiego ambasadora w Polsce. Polacy na Litwie, tak jak i inne litewskie mniejszości, narzekają na nasze prawo. Ale nie zmienia to faktu, że są integralną częścią naszego społeczeństwa, a ja sam nigdy nie zaobserwowałem jakiejkolwiek działalności, która mogłaby być uznana za niezgodną z interesem państwa litewskiego. Polacy po prostu walczą o swoje prawa i jest to całkowicie zrozumiałe.

- Ale do polskiego MSZ dotarły podobno sygnały, że litewskie władze uznają problemy Polaków za "urojone".

- Chciałbym zwrócić uwagę, że kiedy byłem prezydentem, wielokrotnie rozmawiałem na temat Polaków mieszkających na Litwie i ich zastrzeżeń, zarówno z prezydentem Kwaśniewskim, jak i prezydentem Kaczyńskim. Wtedy, i mam nadzieję, że również teraz, nikt po naszej stronie nie uważał tych spraw za nierealne, wymyślone. Powiem więcej - ostatnie 10 lat współpracy polsko-litewskiej śmiało mogą posłużyć całej Europie za przykład, jak powinny wyglądać prawdziwie partnerskie relacje między państwami. To była nasza prawdziwa złota era.

- Która się skończyła, skoro nawet nasz minister spraw zagranicznych zdecydował się stwierdzić, że Polska ma najgorsze relacje w Europie właśnie z Litwą.

- Bardzo ubolewam nad tym, że coś, czemu poświęciłem tyle czasu i energii, poszło po prostu w rozsypkę i to tak szybko. Naprawdę ciężko mi powiedzieć, jak do tego doszło i dlaczego tak gwałtownie pojawiły się te wszystkie nieporozumienia i pomyłki. Nie chciałbym jednak ferować wyroków i arbitralnie wskazywać palcem, kto zawinił. Mam wrażenie, że te wszystkie napięcia to efekt działalności pojedynczych polityków, którzy rozgrywają te sprawy dla własnych korzyści.

- 1 lipca Litwa wprowadza nową ustawę o edukacji, która spowoduje zamknięcie blisko 60 polskich szkół. To gest dobrej woli?

- Wiem, że więcej ma być wychowania patriotycznego, a historia czy geografia będą prowadzone w języku litewskim. Natomiast o zamykaniu polskich szkół słyszę od pana. Jeśli byłaby to prawda, stanowczo się temu sprzeciwiam. Na obronę państwa litewskiego mogę powiedzieć jedynie, że proces zamykania małych szkół wiejskich, gdzie jest bardzo mało uczniów, dotyczy również szkół litewskich.

- Inną, mocno kontrowersyjną sprawą jest kwestia pisowni polskich nazwisk oraz nazw ulic w miastach, gdzie większość stanowią Polacy.

- Polacy mieszkający na Litwie powinni mieć pełne prawo zapisywania ich nazwisk zgodnie z polskim alfabetem. To często największy skarb ich tożsamości. Podczas wielokrotnych dyskusji na ten temat w naszym parlamencie wydawało się, że większość polityków to rozumie. Jest mi bardzo przykro, że do dziś nic z tego nie wyszło.

- Teraz w programie "Kocham Litwę" młodzi ludzie zrywają tabliczki z polskimi nazwami ulic w Ejszyszkach, a producent programu twierdzi, że nie widzi w tym nic złego, bo "było to zachowanie patriotyczne"...

- Całkowicie to odrzucam. Nie rozumiem, dlaczego 20 lat po odzyskaniu niepodległości Litwa wciąż prowadzi tę złą politykę. Ale chciałbym podkreślić, że gdyby zatrzymał pan na ulicy Wilna bądź Kowna jakiegoś Litwina, 95 proc. powiedziałoby, że są przeciwni takim zachowaniom. Większość Litwinów jest naprawdę pozytywnie nastawiona do Polaków.

- Dlaczego zatem te 5 proc. ma tak wielki wpływ na politykę państwa litewskiego?

- Odpowiem pytaniem - a dlaczego w każdym społeczeństwie istnieją kryminaliści? W każdym państwie są różni ludzie. Zarówno w Polsce, jak i na Litwie niektórzy zapominają, co to znaczy patriotyzm i łączą miłość do Ojczyzny z delikatnie rzecz ujmując niechęcią do innych. Jedyne, co możemy zrobić, to wyrazić zdecydowany sprzeciw wobec takich postaw i pokazać, że nie może być dla nich żadnej akceptacji.

- Winna jest nasza wspólna historia?

- Czemu winna? Owszem, w naszej historii są zarówno karty dobre, jak i złe. Ale nie zmienia to faktu, że z tej wspólnej historii jestem dumny. Razem mamy wielki wkład w narodziny demokracji w Europie, bo przecież to nasza Konstytucja 3 maja była pierwszą w Europie, a drugą na świecie. Naszym zadaniem jest ochrona tego wspólnego dziedzictwa. Dlatego od 2007 r. również na Litwie obchodzimy święto Konstytucji 3 maja. To krok w kierunku budowania świadomości, zwłaszcza wśród młodego pokolenia, że bazując na przeszłości, musimy budować dobre i bliskie relacje. A to można osiągnąć, nie odwracając się do siebie plecami, ale rozmawiając. Tu nie może być siłowego przeciągania liny - to niczemu nie służy. Tylko w atmosferze dialogu będzie możliwe podjęcie kroków, które będą do zaakceptowania dla jednej i drugiej strony.

- Taka atmosfera była za prezydentury pana i prezydenta Kaczyńskiego.

- Ona wynikała z tego, że my naprawdę wierzyliśmy w możliwość porozumienia. Działaliśmy zgodnie z duchem współpracy i nigdy nie było między nami różnic, jeżeli chodzi o pryncypia naszej wspólnej polityki. Dziś musimy pracować w duchu idei i wartości reprezentowanych przez ludzi, którzy zginęli za swoje państwo - bo tak postrzegam śmierć prezydenta Kaczyńskiego i całej polskiej delegacji. Tylko wtedy wrócimy na ścieżkę prawdziwego porozumienia polsko-litewskiego.

Valdas Adamkus

Prezydent Litwy w latach 1998-2003 oraz 2004-2009