Dla nikogo nie było tajemnicą, że PZPN jest skorumpowany od góry do dołu, a mecze piłki kopanej są ustawiane już w ligach okręgowych. Nieskazitelny pozostawał tylko człowiek z białym włosem i brązowym cygarem. Bo niby skąd szef miał wiedzieć, że struktura, którą zarządza, to złodziej na złodzieju? Nikt mu nie powiedział! Piłka nożna za prezesury Listkiewicza była więc najbardziej chyba miłosierna w całej naszej historii - nikomu nie sprawialiśmy przykrości i przegrywaliśmy ze wszystkimi! To naród będzie pamiętał Michałowi L.
Wczoraj wydawało się, że dobra passa odwróciła się od niego, bo prokurator postawił Listkiewiczowi zarzuty przelania pieniędzy zamiast dla Widzewa, to dla pewnego polsko-niemieckiego biznesmena. Ale i tu widać, że były prezes ma klasę i jest miłosierny: dla siebie 7 milionów nie wziął, tylko komuś przelał, żeby temu komuś przykrości nie robić.
Tak czy siak najważniejsza była konferencja prasowa, którą eksprezes PZPN zwołał po usłyszeniu prokuratorskich zarzutów. Rzekł na niej coś chyba specjalnie dla prokuratorów: "Mogę tylko powiedzieć, że W TEJ SPRAWIE jestem całkowicie niewinny". Krótko mówiąc, to przecież rodzaj wskazówki dla śledczych: sprawdźcie lepiej moje INNE sprawki. I co z tego, że Listkiewicz był chyba najbardziej nieudolnym szefem PZPN, skoro ma taką klasę. Tylko czy docenią to w kryminale?