To nie jest rok Tomasza Lisa. Niedawno szef TVP poinformował, że dziennikarz straci swój program "Tomasz Lis na żywo". A w piątek został on mianowany na dziennikarską Hienę Roku. - Była to decyzja niemal jednomyślna - przyznaje w rozmowie z nami członek zarządu SDP Marcin Wolski (68 l.). Czym Lis zasłużył sobie na taki tytuł? Zarzuca mu się przede wszystkim łamanie etyki dziennikarskiej. - W wypadku tego pana chodziło głównie o słynną sprawę z córką kandydata na prezydenta - mówi Wolski. W maju, tuż przed wyborami prezydenckimi, Lis gościł w swoim programie aktora Tomasza Karolaka (44 l.). Dziennikarz posłużył się wtedy wpisem twitterowym napisanym przez osobę podszywającą się pod Kingę Dudę (20 l.). "Nie dochował staranności wymaganej od dziennikarza. Nie sprawdził faktów, zdeprecjonował córkę kandydata, pozwalając zaproszonemu gościowi na obraźliwe rozważania" - czytamy w oświadczeniu stowarzyszenia.
- Nie był to jednorazowy wybryk na koncie Tomasza Lisa. "Hiena" wskazuje na rzeczy, które są nieakceptowalne w środowisku dziennikarskim. Są pewne granice, których przekraczać nie wolno, Lis to zrobił - komentuje Wolski.
Sam Tomasz Lis nic sobie z tego nie robi. "Właśnie dostałem Hienę Roku od największych pisowskich wazeliniarzy z SDP. To największy honor. Nagrodę chcę odebrać osobiście" - skomentował ironicznie na Twitterze.
Nie można wymyślać faktów
Krzysztof Skowroński, prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich: Program Tomasza Lisa sprzed II tury wyborów prezydenckich zrobił na wszystkich wrażenie. To cytowanie nieistniejącego bloga córki Andrzeja Dudy nie było jednak odosobnione. Jest pewna tendencja w publicystyce Lisa od dłuższego czasu. Można to traktować jako nagrodę za całokształt ostatnich lat, co znajdzie się zapewne w szerszym uzasadnieniu Hieny Roku. Dziennikarz powinien myśleć o wspólnym dobru, a nie o tym, jak najgorzej opisać przeciwników politycznych. Zadaniem dziennikarza jest przecież opisywanie prawdy, a nie wymyślanie nieprawdziwych rzeczy,
Pokłosie antysemickiej wrzutki
Dr Wojciech Jabłoński, politolog Uniwersytetu Warszawskiego: To cena za włączenie się w kampanię Komorowskiego. Myślę, że kluczowym powodem był wątek żydowski w historii rodziny Dudów, który kierowany przez Lisa "Newsweek" podniósł w jednym z artykułów. Ta nagroda jest - by odnieść się do tytułu filmu - pokłosiem tej sytuacji. Oczywiście znaczenie ma też wrzutka medialna z fałszywym profilem Kingi Dudy, na który powołano się w programie Lisa. Tam, gdzie dziennikarz miesza się do polityki, płaci za to wysoką cenę. Każdy ma swoje poglądy, ale problem jest wtedy, gdy poglądy te pchają do zachowań ekstremalnych.
Chodzi o to, żeby skopać Lisa
Jan Ordyński, dziennikarz Telewizji Polskiej: Nagroda Hieny Roku dla Tomka Lisa to jest skandal. Gdybyśmy mieli porównywać, to ludzie z SDP, którzy ją przyznali, mieli tysiąc takich programów i artykułów w swoich mediach. Przecież oni zajmują się nieustannie szczuciem na ludzi. Owszem, Tomek został wprowadzony w błąd, może ja bym to baczniej sprawdzał. Po programie przepraszał jednak zainteresowanego i jego córkę, kajał się publicznie. Wiadomo jednak, że wcale nie chodzi tu o jakieś standardy dziennikarskie, ale o to, żeby skopać Lisa po bebechach, bo się go nie lubi.
Zobacz także: Najnowszy sondaż dla Super Expressu. Polacy o braku samodzielności Dudy