Liroy

i

Autor: Archiwum serwisu

Liroy chce KAPOWAĆ na dwóch studentów?!

2015-11-03 11:26

Jak pisał o zasadach przedwojennej Warszawy Stanisław Grzesiuk: - Kapować nie wolno, skarżyć się nie wolno, odegrać się wolno. Zasadę tę przyswoili sobie m.in. hiphopowcy, którzy zazwyczaj w swojej muzyce wyrażają swój bardzo negatywny stosunek do policji, sądów i konfidentów. Nie inaczej było w przypadku Liroya, czyli posła Piotra Marca, który dostał się do Sejmu z list Pawła Kukiza zaś niegdyś wielokrotnie przeklinał polskie siły prewencyjne. Jak jednak się okazuje, czasy się zmieniają- Liroy zagroził donosem do prokuratury na twórców nieoficjalnego fanpagu jego osoby na Facebooku!

Fanpage "Liroy poseł na Sejm VIII kadencji - nieoficjalny fanpage" jest satyryczny. Pojawiają się tam memy z udziałem posła i komentowane są medialne doniesienia na jego temat jakby ,,jego ustami". Nie jest on wielce rozpowszechniony, gdyż obecnie lubi go jedynie trochę ponad 3200 użytkowników. Autorzy strony w ironiczny sposób podszywają się pod postać posła pisząc np. - Wszyscy doskonale wiedzą, że lubię gibony jak Renata Beger owies i ich legalizacja jest moją sztandarową obietnicą. Pierwszy wpis pojawił się 25 października. Strona przykuła jednak uwagę nowego posła, zagroził publicznie, że zgłosi ją do prokuratury.

Piotr Marzec wykazał się małym dystansem do własnej osoby i poczucie humoru, które prezentują autorzy uznał za szkalujące jego osobę. Poprzez swój oficjalny profil na tymże portalu zażądał więc, poprzez publiczny ,,wpis na ścianie", usunięcia tego profilu. Co najciekwsze, posłużył się on groźbą, która naprawdę nie przystoi, patrząc na jego wcześniejsze wypowiedzi i wyrażane przekonania. Napisał on: - Jeżeli w ciągu doby ta strona nie przestanie istnieć - informuję, że zgłaszam na prokuraturę istnienie tej strony jako szkalowanie posła na Sejm RP. W żargonie osiedlowym możnaby to skwitować słowami: - mało sztywno...

Do sprawy odnieśli się już twórcy strony, którzy na profilu napisali oświadczenie skierowane do posła: Zdawaliśmy sobie sprawę, że wcześniej czy później wiedza o tym niszowym fanpejdżu do Pana dotrze i próbowaliśmy przewidzieć jaka będzie Pańska reakcja. Spodziewaliśmy się, że nie będzie Pan szczególnie zachwycony, bo i kilka brzydkich słów w naszych postach się przewinęło, a stylistyka, którą obraliśmy sprawiała wrażenie, jakby wychodziły one z Pańskich ust a nie naszych. I tak, zdawaliśmy sobie sprawę, że mimo zawarcia w nazwie disklejmera "nieoficjalny fanpage", kilka osób nie zrozumie satyry. Ale z drugiej strony - czy warto przejmować się ludźmi, którzy wierzą, że możemy wylądować na Słońcu, jeżeli tylko polecimy tam w nocy? Naszym zdaniem nie warto.


Spodziewaliśmy się więc od Pana prywatnej wiadomości w stylu "fajnie chłopaki, poczytałem, pośmiałem się, ale wiecie, parę osób może to zrozumieć opacznie, czy moglibyście trochę stonować te wypowiedzi" i niespiesznie byśmy to zrobili. Nawet gdyby postanowił Pan napisać: "kurwa, ziomy, trochę kultury, już nie jestem tym człowiekiem co kiedyś, który nagrywał kawałki 'jebać mi się chce' i 'skaczcie do góry jak jebane kangury', które przegrywali sobie na kaseciakach dzieciaki w podbazach żeby w tajemnicy przed starymi słuchać na walkmanach, teraz jestem posłem i muszę trzymać poziom, więc weźcie to ocenzurujcie", pewnie też byśmy się zgodzili. Nie bezinteresownie, co prawda, poprosilibyśmy o płytkę z autografem żeby móc powspominać gówniarskie wyskoki, ale wciąż.


Ale pisanie ultimatum połączonego ze straszeniem więzieniem na fejsbukowym wallu w stosunku do dwóch studenciarzy, nawet naszym zdaniem jest trochę nie teges (...)

I generalnie rzecz biorąc, nawet dobrze Panu życzymy w karierze politycznej, mimo, że startował Pan z list ugrupowania, które, naszym zdaniem, nie zasługuje na tak duży kredyt zaufania, ale godzimy się i zgadzamy z demokratycznym głosem ludu, który zdecydował, że pragnie zmian, nawet jeżeli tych zmian nie potrafi ubrać ani w stosowne żądania, ani nawet w jakikolwiek spójny program. Mamy cichą nadzieję, że obecna wrzawa w internetach będzie drobną nauczką, co się dzieje, kiedy w 'demokratycznym państwie prawa' próbuje się straszyć publicznie sądami i uciszać wszelką nawet-nie-krytykę. I może dobrze się stało, że przekonał się Pan o tym na forum niszowego fanpejdża na fejsbuniu, a nie forum krajowym bądź międzynarodowym, gdzie stawka jest dużo wyższa niż szydera w internetach.
Także cóż, trzymamy kciuki za legalizację gibonów, fanpejdż zostawiamy i, aby ułatwić Panu dochodzenie swoich praw i zszarganego imienia, na wezwanie jesteśmy gotowi udostępnić wzór pozwu nadesłany przez jednego z naszych prawników-komcionautów.

Tak więc twórcy nie dali się ,,złamać" i odbili piłeczkę. Jak postąpi Liroy- czekamy z zapartym tchem!

Zobacz także: Liroy zapowiada: zasłonię swoje tatuaże w Sejmie