W środę, 5 kwietnia minister Jarosław Gowin gościł we Wrocławiu. Wicepremier w rządzie Beaty Szydło brał udział w przekazaniu rządowi spółki EIT+. Jednak nie to odbiło się echem w mediach, a coś zupełnie innego - kwestia zaparkowania limuzyny ministra. Samochód został zaparkowany w miejscu przeznaczonym dla niepełnosprawnych kierowców, co zauważyła "Gazeta Wrocławska". Gdy sprawę nagłośniono resort Gowina wydał oświadczenie: - Zgodnie z przyjętymi procedurami dokonało rezerwacji miejsc noclegowych oraz miejsca postojowego w hotelu. Po przyjeździe, oficerowie BOR zostali poinformowani o braku miejsc postojowych mimo dokonanej rezerwacji. (...) Jedynymi wolnymi miejscami były dwa, które przeznaczone są dla osób niepełnosprawnych. Obsługa hotelowa wskazała jedno z dostępnych miejsc oraz pozostawała w kontakcie z oficerem BOR w razie konieczności przestawienia samochodu - napisano.
Jednak mimo oświadczenia o tak minister Gowin musiał się tłumaczyć z zajęcia miejsca dla niepełnosprawnych. W porannej rozmowie z TVN24, Jarosław Gowin powtórzył, że zajęte miejsce było jednym z dwóch wolnych na całym parkingu. A że była noc, to nikt nie chciał robić zamieszania i budzić kierowcy innych kierowców, by ustąpili miejsca dla rządowej limuzyny. - Zatrzymaliśmy się w hotelu, mieliśmy zarezerwowane miejsce. Przyjechaliśmy w nocy, okazało się, że ktoś zaparkował na tym miejscu. W związku z tym portier powiedział żeby kierowca zaparkował obok, na miejscu dla osoby niepełnosprawnej. Była noc, mój kierowca jeszcze zostawił numer telefonu, naprawdę to jest czepianie się - żali się Gowin. - Koperta jest dla niepełnosprawnych, ale jest też zdrowy rozsądek. Po pierwsze ja o niczym nie wiedziałem, ale nie zasłaniam się tym, występuje w obronie oficerów BOR. Uważam, że jest medialna nagonka, a dobrzy patrioci i dobrzy fachowcy są pod pręgierzem z byle powodów. Trzeba się kierować zdrowym rozsądkiem - podkreślał.
I tłumaczył, że miejsce było wcześniej zarezerwowane, a skoro przyjechali w nocy, to nie byłoby rozsądnie budzić gości hotelu: - To co? Ktoś zajął miejsce i należało go znaleźć, budzić, bo co, by samochód dygnitarzy stanął dokładnie w tym miejscu? Gdyby ktoś niepełnosprawny się pojawił, to byśmy zmienili. Telefon mojego kierowcy był na portierni - wytłumaczył. I dodał, że nie dostałby mandatu, bo parking był hotelowy i do kierownictwa hotelu należały decyzje.
Zobacz: Limuzyna Gowina na miejscu dla niepełnosprawnych. Jest reakcja jego resortu [ZDJĘCIE]