"Super Express": - PiS ustaliło kolejność na listach kandydatów. W skrócie można je skomentować tak: CBA, była Kancelaria Prezydenta i rodziny smoleńskie - w górę. Opcja narodowo-katolicka w dół.
Artur Górski: - Nie zgodziłbym się z takimi komentarzami. Osób związanych z CBA bądź rodzinami smoleńskimi nie jest tak wiele, by zmieniały w znaczący sposób układ list. Nie widzę też jakiejkolwiek dyskryminacji polityków narodowo-katolickich. Ludzie kojarzeni z Kancelarią Prezydenta są rzeczywiście na wysokich miejscach, ale przed posłami o różnych odcieniach poglądów. Wielu posłów wyprzedzają też inne nowe osoby, ze świata nauki, ekonomiści, prawnicy czy nasi koalicjanci. Dla partii to dobre rozwiązanie. Potrzebujemy nowych twarzy, fachowców. Pozyskamy ich poszerzając elektorat PiS.
- O pozycji posłów świadczy to, czy otrzymają wyższe miejsce na listach niż w poprzednich wyborach...
- Miejsce posła na liście wynika z koncepcji budowy listy, ale też z oceny jego pracy w mijającej kadencji. Praca każ-dego posła była oceniana indywidualnie przez władze partii. Ta ocena niewątpliwie przekładała się w jakimś stopniu na miejsce. Osobiście będę kandydował z miejsca szóstego. W poprzednich wyborach było to miejsce ósme. Muszę jednak przyznać, że liczyłem na jedno oczko wyżej
- Nie jest tak, że kontakty prezesa Kaczyńskiego z posłami narodowo-katolickimi bądź Radiem Maryja są chłodniejsze niż przed laty?
- To spekulacje nieprzyjaznych nam mediów. Nie słyszałem sygnałów o takim ochłodzeniu. W partii tak szerokiej jak PiS są różne nurty i trudno zaspokoić ambicje wszystkich. Prezes Kaczyński miał trudne zadanie wyważenia tych oczekiwań. Wiem, że to się udało. Podkreślę, że współpraca ze środowiskiem Radia Maryja wciąż ma miejsce i nie jest zagrożona. Antoni Macierewicz jest tam częstym gościem, a jego pozycja jest niepodważalna. Gościem stacji był też niedawno prezes Kaczyński. Szanujemy słuchaczy tego radia.
- Mówi się o tym, że ofiarą tego ochłodzenia jest prof. Ryszard Bender, który nie będzie już startował do Senatu z poparciem PiS.
- Takie plotki się pojawiały, ale nie widzę dla nich żadnego uzasadnienia. Mamy nową ordynację, która wymusza zebranie 2 tys. podpisów w stosunkowo małym okręgu. To zweryfikuje grono kandydatów. Nie wiem nic o tym, żeby prof. Bender nie miał kandydować.
- Problemem może być np. to, że prof. Bender brał udział w spotkaniu u Jana Kobylańskiego w Ameryce Południowej, na którym obrażano prezydenta Kaczyńskiego. Podobnie jak poseł Bogusław Kowalski, także reprezentujący narodowców...
- Nie potrafię tego ocenić. W przypadku Senatu nie ma gorszych miejsc. Albo ktoś zbierze podpisy, albo nie. Oczywiście struktury PiS wszędzie pomagają i jestem przekonany, że wystawimy wielu dobrych kandydatów do Senatu, w tym prof. Bendera.
- A nie jest tak, że wyborcy narodowo-katoliccy mieli kiedyś do wyboru PiS i LPR, a dziś prezes uznał, że i tak są "skazani" na PiS?
- W każdym z okręgów wśród kandydatów z wyższych miejsc znajdą się przynajmniej 1-2 osoby o poglądach konserwatywnych, do których także ja się zaliczam. Prezes Kaczyński ma świadomość, że elektorat katolicki jest istotny i musi mieć swoich reprezentantów w Sejmie. Ludzie o takich poglądach będą mogli odnaleźć swoich przedstawicieli i oddać na nich swoje głosy. Dzięki temu unikamy wykluczenia z polityki i debaty publicznej dużej grupy wyborców, dla których ważne są wartości katolickie.
Artur Górski
Poseł PiS, wieloletni prezes Klubu Zachowawczo-Monarchistycznego