Dzisiaj Lichocka musi się gęsto tłumaczyć. I przekonywać, że w rzeczywistości nie pokazała tego, co pokazała. Ona sama zaś twierdzi, że to wszystko brutalna walka polityczna, napędzana przez opozycję. - Niestety, to był błąd, dający paliwo do hejtu. Chcę wyrazić ubolewanie, że część Polaków przez manipulacje PO mogła się poczuć wprowadzona w błąd, przepraszam, że nie zachowałam czujności. To nie był żaden wulgarny gest, to nieprawdziwe wrażenie, wykorzystane przez opozycję do brutalnej walki politycznej - powiedziała posłanka Super Expressowi. I przekonuje, że... została ofiarą hejtu!
- Muszę przyznać, że poraziła mnie fala hejtu, nakręconego przez opozycję. Myślałam, że jestem twardsza ale i na mnie skala nienawiści zrobiła wrażenie. Nie spałam pół nocy, byłam zszokowana - twierdzi Lichocka. Czy obawia się politycznych konsekwencji swojego gestu? Twierdzi, że nie. - Nie mam sobie nic do zarzucenia, nie miałam złych intencji i z podniesioną głową stanę przed komisją etyki, jeśli będzie trzeba - zapowiedziała.
Przypomnijmy: w czwartek, podczas wieczornej debaty w Sejmie, Lichocka pokazała protestującym posłom opozycji środkowy palec.
ZOBACZ: Wulgarny gest Joanny Lichockiej z PiS. Reakcja Kaczyńskiego. Wie co to znaczy? [FILM]