Leszek Żebrowski: Te nazwy to sfera okupacyjna

Ktoś chciałby mieszkać przy placu Adolfa Hitlera?

"Super Express": - Stowarzyszenie KoLiber w ramach akcji "Goń z pomnika bolszewika" chce zmienić nazwę ulicy Armii Ludowej w Warszawie.

Leszek Żebrowski: - To chore, że dwadzieścia parę lat po zmianach ustrojowych nadal tego nie zrobiono. Polska w 1918 r. zrobiła to w sposób naturalny, spontaniczny i gwałtowny. Teraz też jest taka potrzeba, bo nie chodzi tu tylko o emocje, ale również wartości. To nazewnictwo to sfera okupacyjna, narzucona. Przykre jest, że wrosło w społeczeństwo. Wielu ludziom nie przeszkadza, że mieszkają przy ulicy Armii Ludowej.

- Dlaczego?

- Z jednej strony są obojętni, a z drugiej nie wiedzą, czym była AL. A to był pion zbrojny organizacji, która nie była rodzima, ale powstała w Moskwie w postaci Polskiej Partii Robotniczej. Armia Ludowa od góry była tworzona przez sprawdzonych agentów Moskwy, a doły formowane były z elementów przestępczych, lumpenproletariatu, marginesu społecznego. To nie była organizacja, którą się fascynowali młodzi ludzie i chcieli do niej wstępować. Normalnym ludziom nie miała nic do zaproponowania.

- Dużo mamy w Polsce ulic, placów, których patronów trzeba zmienić?

- Bardzo dużo. Im mniejsza miejscowość, tym więcej takich przypadków. Byłoby naturalne jeździć aleją Nowotki na plac Dzierżyńskiego pod Pałacem Kultury im. Józefa Stalina? Nie. Mamy zostawić to wszystko?

- Ale czy dziś warto to robić? Ludzie się przyzwyczaili, zmiana adresów byłaby dość droga...

- To nie musi dużo kosztować, można byłoby zastosować np. dwuletni okres przejściowy, kiedy używałoby się obu. Chodzi przecież głównie o dowody osobiste i prawa jazdy z adresem. Adres zameldowania to w ogóle przeżytek, wiele krajów nie ma czegoś takiego.

- Często mieszkańcy takich ulic nie chcą zmian.

- Zwykle to są trzy, cztery osoby, które gdzieś coś wrzeszczą. Reszta uważa, że dzieje im się krzywda i nie zdają sobie sprawy, że są manipulowani. Nie sądzę, żeby ktoś chciał mieszkać np. przy placu Adolfa Hitlera. Komunizm nadal traktujemy jako ludzką, czasem wręcz przyjazną ideologię.

Leszek Żebrowski

Historyk, publicysta