Skoro nie mamy końcowych rezultatów możemy tylko spekulować o potencjalnych zwycięzcach i przegranych. Jeśli idzie o sejmiki wojewódzkie sondaże wskazują na zwycięstwo PiS, które polepszyło swój wynik sprzed czterech lat o pięć punktów procentowych. Nie oznacza to wcale, że partia ta będzie rządzić we wszystkich sejmikach bowiem jej zdolność do zawiązywania koalicji większościowych jest mocno ograniczona. Na pewno będzie dzierżyć władzę tam, gdzie ma samodzielną większość. Wszędzie indziej karty rozdawać będą koalicje KO i PSL.
Zupełnie inna sytuacja jest w miastach, gdzie bezpośrednie wybory prezydentów udowodniły słabość PiS. Jaskrawym przypadkiem jest Warszawa, w której Rafał Trzaskowski wygrał już w pierwszej turze. Mam w tej mierze osobistą satysfakcję bowiem na tydzień przed wyborami zadeklarowałem poparcie dla Trzaskowskiego z nadzieją, że nie będę musiał głosować na niego drugi raz. W miastach PiS dostał srogie lanie i taki stan na pewno utrzyma się do wyborów parlamentarnych.
Mówiąc o miastach patrzę na Łódź, gdzie wojewoda zapowiedział, że jeśli Hanna Zdanowska wygra wybory to podejmie on „odpowiednie działania". Te działania mają wykluczyć panią prezydent z rządzenia Łodzią. Wojewoda argumentuje, że osoba skazana prawomocnym wyrokiem nie może sprawować władzy publicznej. Prawo w tej sprawie jest wewnętrznie sprzeczne. Ustawa o pracownikach samorządowych podziela punkt widzenia wojewody natomiast Kodeks wyborczy dopuszcza możliwość wykonywania mandatu. W tej sytuacji prezydent Duda powinien ułaskawić prezydent Zdanowską, tym bardziej że uczynił to już w odniesieniu do swoich politycznych przyjaciół. Jeśli władza podejmie próbę wypędzenia pani Zdanowskiej z prezydenckiego gabinetu przy olbrzymim poparciu jaki uzyskała w wyborach przemówi ulica z tragicznymi być może skutkami. Chyba, że idzie o sprawdzenie jak daleko rządzący mogą posunąć się przed kolejnymi wyborami.