Leszek Miller: UPA w natarciu

2017-02-15 3:00

Jarosław Kaczyński, przebywając w Rzeszowie, odniósł się do relacji z Ukrainą. Prezes PiS użył słów mocnych, ale całkowicie uzasadnionych. Nawiązując do szerzącego się u wschodnich sąsiadów kultu Stepana Bandery i UPA, oświadczył, że Polska nie będzie zgadzać się na sytuację, w której "ludobójcy i masowi mordercy są bohaterami". Zaznaczył, że z Banderą Ukraińcy do Europy nie wejdą i że wyczerpuje się nasza cier- pliwość w tolerowaniu antypolskich ekscesów. Podkreślił, że Ukraina musi definitywnie wybrać, czy oprze swoją historyczną legitymację na tradycjach organizacji, które dopuściły się potwornych zbrodni na Polakach, czy też z tej drogi zrezygnuje.

Kijów szybko wyjaśnił swoje stanowisko. W ubiegłym tygodniu ukraińscy historycy z szefem tamtejszego IPN Wołodymyrem Wiatrowyczem za-inaugurowali wielką kampanię informacyjną związaną z obchodami 75. rocznicy powstania zbrodniczej Ukraińskiej Powstańczej Armii. "Ukraina nie wyrzeknie się UPA" - zadeklarował Wiatrowycz. Dodał, że "żądania i szantaż", które Ukraińcy słyszą ze strony Kaczyńskiego i innych polskich polityków, aby wyrzec się tej części historii, są niedopuszczalne i sugerują, że politycy ci nie chcą, aby Ukraina była silnym i wolnym państwem. Wiatrowycz nie jest w swoich sądach odosobniony, co więcej, ma potężnych mocodawców. Częsty rozmówca polskich władz prezydent Poroszenko oświadczył, że "uznając za bohaterów narodowych UPA i Banderę, Ukraina nie powinna brać pod uwagę krytycznych opinii innych państw, w tym nawet ich oficjalnych protestów i negatywnych reakcji". Przykład idzie z góry, nic więc dziwnego, że przedstawiciele władz w Kijowie biorą udział nie tylko w spotkaniach weteranów UPA, ale też ukraińskiej dywizji SS Galizien, wsławionej masowymi mordami na Polakach w Hucie Pieniackiej i Chodaczkowie Wielkim. Trzeba pamiętać, że wszystkie oddziały SS zostały uznane przez Trybunał Norymberski za organizacje zbrodnicze, tym bardziej aprobata zgromadzeń ukraińskich esesmanów nie powinna być tolerowana.

Rozkwit ukraińskiego nacjonalizmu i faszyzmu ma miejsce w okolicznościach, gdy zdecydowana większość ofiar rzezi wołyńskiej nie ma swoich grobów. Ich kości porozsypywane są po polach, lasach i drogach Wołynia, a świadkowie tamtych wydarzeń, którzy mogliby coś powiedzieć, milczą. Wolą być cicho, bo specjalna ustawa przewiduje karanie więzieniem wszystkich, którzy okazywaliby lekceważenie dla weteranów zbrodniczych organizacji lub negowali celowość ich walki. Dotyczy to także cudzoziemców. Jeśli na Ukrainę uda się polski obywatel, który mówi prawdę o ludobójstwie, to albo nie zostanie wpuszczony, albo zostanie osądzony. Nasz poprzedni rząd, niestety, nie zareagował, kiedy ukraiński parlament przyjmował to skandaliczne ustawodawstwo. Być może ostatnie wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego zapowiadają zmianę. Rzeczywiście dobrą zmianę.