W programie "Express" Biedrzyckiej, prowadzonym przez Kamilę Biedrzycką, gośćmi byli były premier Leszek Miller oraz były ambasador dr Andrzej Byrt. Głównymi tematami rozmowy stały się kontrowersyjne wypowiedzi Millera na temat Ukrainy, ocena zagrożenia ze strony Rosji oraz rola Donalda Trumpa w globalnej polityce. Poruszono również kwestię szczytu wschodniej flanki NATO oraz historycznych relacji polsko-ukraińskich.
Leszek Miller odpowiada na zarzuty o szerzenie prorosyjskiej propagandy
Były premier odniósł się do słów Pawła Kowala, który zarzucił mu szerzenie "putinizmu". Leszek Miller stanowczo odrzucił te oskarżenia, podkreślając, że jego krytyka nie jest wymierzona w Ukrainę jako państwo, ale w gloryfikowanie zbrodniczej ideologii. "Mogę tylko powtórzyć, że to nie jest antyukraińska retoryka, tylko to jest retoryka antybanderowska, bo ja uważam po prostu, że ta ekipa, która przejęła władzę w Ukrainie po Majdanie, ona niestety coraz bardziej akceptowała zbrodniczy nacjonalizm ukraiński" - stwierdził Miller. Wskazał, że problemem jest honorowanie w Ukrainie postaci takich jak Stepan Bandera czy Roman Szuchewycz, którzy są odpowiedzialni za śmierć ponad 100 tysięcy Polaków. W tym kontekście przywołał słowa, które Jarosław Kaczyński miał skierować do byłego prezydenta Ukrainy Petra Poroszenki: "wy z Banderą do Unii Europejskiej nie wejdziecie".
Czy Rosja zaatakuje NATO? Miller uspokaja
Leszek Miller uznał za "śmieszne" i "bajkę dla dorosłych" sugestie, że Rosja po ewentualnym pokonaniu Ukrainy mogłaby zaatakować kraje NATO. Argumentował, że armia, która od lat ma problemy ze zdobyciem Charkowa, nie byłaby w stanie maszerować na Warszawę czy Berlin. Jego zdaniem Władimir Putin, choć jest zbrodniarzem, nie jest samobójcą i nie zdecyduje się na konfrontację z sojuszem nuklearnym. "Każdy w Polsce, kto podważa tą pewność, że NATO dysponuje wystarczająco dużą siłą odstraszania, działa na rzecz Kremla" - ocenił były premier. Podkreślił, że straszenie rosyjską inwazją jest łatwiejsze niż przedstawienie realnej strategii zakończenia wojny.
Czytaj także: Gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy. USA i Europa uzgadniają kluczowe wsparcie
Donald Trump jako jedyna nadzieja na pokój?
W opinii Leszka Millera jedynym zachodnim politykiem, który może realnie doprowadzić do pokoju w Ukrainie, jest Donald Trump. Były premier ceni go za to, że nie boi się mówić wprost o konieczności zakończenia konfliktu. "Dla niego najważniejsze jest to, żeby ludzie na Ukrainie przestali się zabijać" - mówił Miller, dodając, że mapę można zmienić, ale życia zabitym nikt nie przywróci. Zgodził się również z krytyką Trumpa pod adresem Unii Europejskiej, wskazując, że Wspólnota Europejska traci dystans cywilizacyjny do Stanów Zjednoczonych i Chin.
Andrzej Byrt o postawie Trumpa i słabości Europy
Bardziej sceptyczny wobec byłego prezydenta USA był dr Andrzej Byrt. Zgodził się, że Trump "powiedział, że król jest nagi" i zmusił Europejczyków do zwiększenia wydatków na obronność. Skrytykował jednak jego styl i pogardę okazywaną europejskim sojusznikom. "Mi się to nie podoba. (...) Styl wypowiedzi Trumpa się Europejczykom nie podoba" - stwierdził dyplomata. Jednocześnie przyznał, że w krytyce Trumpa dotyczącej nadmiernej biurokratyzacji i powolności procesów decyzyjnych w UE jest wiele prawdy, co potwierdza m.in. raport byłego premiera Włoch Mario Draghiego.
Czytaj także: USA mówi, co zrobi, jeśli Rosja nie zgodzi się na pokój. "Jeszcze w tym tygodniu"
Jak rozmawiać z Ukrainą o trudnej historii?
Dr Byrt odniósł się także do kwestii historycznych relacji polsko-ukraińskich. Podkreślił, że rozmowy na temat zbrodni wołyńskiej są konieczne, ale nie mogą przybierać formy publicznej konfrontacji. "To nie powinna być pyskówka medialna, to nie powinien być atak frontalny, to powinny być rozmowy prowadzone ze zrozumieniem konsekwencji, w jakich znajdują się nasi ukraińscy rozmówcy" - apelował. Zaznaczył, że należy pamiętać, iż Ukraina jest obecnie ofiarą rosyjskiej agresji, a honorowane przez nią postacie historyczne walczyły również ze Związkiem Radzieckim, co wpływa na ich dzisiejszą percepcję w ukraińskim społeczeństwie.
Wschodnia flanka NATO demonstruje jedność
Ważnym tematem poruszonym w programie był także szczyt państw wschodniej flanki NATO, który odbył się w Helsinkach. Premier Donald Tusk podkreślał po nim, że "wreszcie Europa rozumie, że ochrona naszej wschodniej granicy jest naszą wspólną odpowiedzialnością". Dr Andrzej Byrt ocenił tę inicjatywę jako bardzo ważną. Jego zdaniem kraje regionu wysłały sygnał, że bezpieczeństwo wschodniej granicy jest sprawą całej Unii Europejskiej. Podkreślił, że państwa te nie są jedynie "flanką" w wojskowym żargonie, ale suwerennymi krajami, które oczekują solidarności od partnerów z południa i zachodu kontynentu.
Cały "Express Biedrzyckiej" z Leszkiem Millerem i dr Andrzejem Byrtem zobaczycie na kanale Super Express