Leszek Miller: Tygrysy i Visy

2012-08-01 4:00

Ten dzień zawsze przywołuje w mojej pamięci słowa gen. Andersa. Zdobywca Monte Cassino uważał wywołanie Powstania za "zbrodnię" i "największe nieszczęście dla Polski". Twierdził, że jego dowódcy winni stanąć przed sądem… Próżno szukać tego faktu w Muzeum Powstania, kwaterze głównej "polityki historycznej".

Słysząc te dwa słowa - "Powstanie Warszawskie" - jak wielu Polaków mam rozdartą duszę. Heroiczne czyny młodych walczących o Warszawę, postawa mieszkańców budzą podziw i wzruszają, mają niekwestionowane miejsce w panteonie polskiej chwały. Co innego generałowie Bór-Komorowski, Chruściel, Okulicki, którzy "kamienie rzucali na szaniec". Okulicki mówił: "W Warszawie mury się będą walić i krew poleje strumieniami, aż opinia światowa zmusi rządy mocarstw do zmiany decyzji z Teheranu…". Głupota czy już zbrodnia? Anders uważał, że zbrodnia.

Paweł Jasienica w "Tygodniku Powszechnym" w 1949 r. napisał: "Powstanie militarnie było wymierzone w Niemców, politycznie w Sowietów, a demonstracyjnie w Anglosasów. Militarnie nie miało szans, politycznie zupełnie, a demonstracyjnie to Anglosasów w ogóle nie dotknęło".

200 tys. warszawiaków znalazło śmierć pod gruzami, ponad pół miliona zostało wypędzonych, 165 tys. Niemcy wywieźli na roboty, a 50 tys. wysłali do obozów. Straty powstańców były tragiczne: ok. 17 tys. zabitych i zaginionych, 25 tys. rannych. Do niewoli dostało się ok. 16 tys. osób. Liczby są bezwzględne - za jednego zabitego Niemca ginęło stu Polaków. Dla porównania - podczas szturmu Berlina za każdego Niemca ginęło pięciu czerwonoarmistów… Dziś na krwi i cierpieniu powstańczej młodzieży buduje się bogoojczyźnianą legendę Polski Semper Fidelis, choć zawsze osamotnionej.

Każdego 1 sierpnia znicze omiatają chybotliwym światłem pół Warszawy, cmentarze i pomniki pokrywają się kwiatami. Ale prawica odwraca głowę od prawdy. Krwiożerczy Stalin to wytrych, którym otwiera się głowy młodzieży i wlewa patriotyczną papkę. Na szczęście istnieje "drugi obieg". Choć niektóre książki są przemilczane, ale są. Nie wszyscy historycy cytowani, ale publikują.

Ciekawe tylko, ile lat musi upłynąć, gdy ktoś publicznie zada pytanie, co mamy myśleć o najbardziej prącym do walki gen. Okulickim. Według prof. Jana Ciechanowskiego, leczył być może w ten sposób duszę ze wspomnień 1941 r. - śledztwa na Łubiance. Tam załamał się, powiedział o organizacji podziemia, zadeklarował współpracę z ZSRR i z NKWD. Inny bohater podręczników, gen. Chruściel, na słowa o braku broni, powiedział: "Broń powstańcy muszą zdobyć na nieprzyjacielu, atakując niemieckie punkty oporu za pomocą siekier i kilofów…". Rozkaz wykonywano, pokotem zaściełając ulice. Taki najczęściej był los chłopców, którzy na "Tygrysy" mieli "Visy"