Leszek Miller w "Super Expressie": Tata chrzestny

2014-07-02 4:00

Mimo heroicznych wysiłków obrońców Donalda Tuska światło dzienne znów ujrzały sensacyjne tajemnice rządowej kuchni. Tak, tak - odkryte nielegalnie, niegodnie, niezgodnie z prawem… Wiem, wiem, słyszałem to już ze sto razy… Trzeba było nie dać się nagrać!

Mimo heroicznych wysiłków obrońców Donalda Tuska światło dzienne znów ujrzały sensacyjne tajemnice rządowej kuchni. Tak, tak - odkryte nielegalnie, niegodnie, niezgodnie z prawem… Wiem, wiem, słyszałem to już ze sto razy… Trzeba było nie dać się nagrać! Tym razem poznajemy kulisy przejęcia przez szefa MSW na rzecz jego przyjaciół z tajnych służb Polskiej Wytwórni Papierów Wrtościowych. Stało się to w tych dniach i dokładnie wedle scenariusza, który rok temu minister Sienkiewicz opisał swojemu współbiesiadnikowi, prezesowi NBP Markowi Belce, w słynnej restauracji Sowa i Przyjaciele d.  Sielanka. W świetle praktyk stosowanych przez PO koleżeńska zapobiegliwość PSL nabiera wymiaru kieszonkowego, a słynne: "Bo Staszek chce się sprawdzić w biznesie" wywołuje uśmiech politowania.

Czytaj: Leszek Miller dla Super Expressu: Tusk sporo się ode mnie nauczył

PWPW, to tzw. strategiczna spółka Skarbu Państwa. Produkuje dowody osobiste, prawa jazdy, banknoty i znaki akcyzy. Obraca 800 milionami zł rocznie. Teoretycznie firma była obwarowana przepisami, które powinny jej zapewniać fachowe zarządzanie. Ale obecni królowie Polski mogą wszystko. Jakieś państwo…? Wolne żarty, dla nich państwo jest tylko po to, by swoje kombinacje uzasadniać jego rzekomym interesem. Mówi się, że produkcja dowodów osobistych, praw jazdy musi być pod odpowiedzialną kontrolą, a robi się tak, żeby tę "kontrolę" sprawowali koledzy z jednej opozycyjno-uopowskiej paczki. Jak się robi? Z pomocą min. skarbu ominięto zasadę, że to on sprawuje nadzór nad spółkami skarbu państwa. Dzięki temu PWPW znalazła się nadzorze MSW, czyli Sienkiewicza. Ten z kolei obniżył kryteria doboru kadry kierowniczej. Koledzy ministra, byli oficerowie UOP, nie musieli już znać się na poligrafii, zabezpieczeniach w dokumentach, nie musieli nawet znać Kodeksu spółek handlowych. Nie musieli, bo pan minister zmienił statut spółki, żeby jego przyjaciele nie tracili zdrowia i nerwów w jakichś konkursach na najwyższe stanowiska w PWPW. "Dobrodziejstwo" objęło zresztą nie tylko "prominentów", ale też kandydatów pośledniejszych.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Wicedyrektorem pionu poligrafii w PWPW został współpracownik miesięcznika "Fronda" i współtwórca miesięcznika "Egzorcysta", czyli specjalista od wypędzania diabłów… Po zwycięskim dla rządu głosowaniu nad wotum zaufania Adam Szejnfeld grzmiał na Twitterze: "Opozycja znokautowana". Nie wiem, z czego ten inteligentny skądinąd człowiek tak się cieszy - że kanty górą…? Otóż kto będzie leżał na deskach, to się jeszcze okaże. Niewątpliwie jednak Sejm jest podzielony na dwie części - na tych, którzy chcą ten rządowy skandal zatuszować, i na tych, którzy robią, co się da, żeby do tego nie dopuścić. Kulisy władzy Platformy Obywatelskiej, które odsłoniły taśmy "Wprost", zmieniają wszystko. Podziały, które jeszcze wczoraj odgrywały rolę, nie znikając, muszą teraz zejść na plan dalszy. Niestety, rzecz nie będzie prosta, bo część opozycji zachowuje się idiotycznie, a to wychodząc z sali, a to próbując narzucić wszystkim swój świat chorych wartości. Co jednak jest możliwe do zrobienia, powinno być zrobione. Na wsparcie z zewnątrz nie ma co liczyć, a nawet przeciwnie. Czy słyszał kto, by w związku z tym skandalem jakaś ciotka rewolucji zwróciła się do PO z publicznym apelem: choć wolno wam więcej, to czy nie za dużo sobie pozwalacie?