Rzeczywiście tu – niby w centrum kraju, ale jakby troszkę z boczku –widać jak w soczewce dobroczynny wpływ naszej unijnej przynależności na codzienne życia mieszkańców.
Choć pierwsze wzmianki o Rychwale datuje się na koniec XIV w., miasto przez wieki niczym się nie wyróżniało.
W 1936 r. żyło tu 2155 Polaków, 275 Żydów, 54 Niemców. Raz w tygodniu zajeżdżał autobus – do Kalisza i Konina. W 1938 r. otworzono ośrodek zdrowia, na rynku stację benzynową, otworzono pocztę. Po wojnie wiadomo: odbudowa, niewątpliwy postęp, ale na miarę ówczesnych możliwości.
Na tym tle tym bardziej widać, jak nieprawdopodobnego przyspieszenia nadała Rychwałowi Unia Europejska. W ciągu 15 lat współfinansowała 43 projekty, które radykalnie podniosły poziom życia mieszkańców. Wszystkie one kosztowały ponad 31 mln zł, z czego ponad 20 mln stanowiły pieniądze z dopłat! Kanalizacja, oczyszczalnie ścieków, 16 km wodociągów, drogi i chodniki, inwestycje proekologiczne, nowe przedszkole, ocieplone szkoły, aktywizacja społeczna ludzi starszych…
Często mówię, że polityka to bardzo kapryśna dama. Wędrówka przez życie z nią pod rękę wymaga poświęceń i rzadko przynosi radość. Gmina Rychwał udzieliła mi nauki, którą chcę przekazać moim koleżankom i kolegom, polityczkom i politykom. Wszyscy żyjemy jak na scenie. Każdego naszego słowa ktoś gdzieś słucha, ktoś gdzieś śledzi każdy nasz krok. To obywatele. Obserwują nas, nawet jeśli mówią, że polityka ich nie interesuje. I oceniają… Gdy pod Akropolem podpisywałem traktat akcesyjny, byłem dumny, ale i trochę niepewny. Nikt z nas nie wiedział, jaki naprawdę będzie ten nowy rozdział polskiej państwowości. Obywatele czuli to samo. Obywatele gminy Rychwał uznali, że dobrze zrobiłem. Dziękuję im za to.