Leszek Miller

i

Autor: Super Express

Leszek Miller: Smuga cienia

2020-09-02 7:15

40 lat po historycznych Porozumieniach Sierpniowych, „Solidarność” stanęła przed swoją Wielką Bramą, przed własną smugą cienia. Kto wie, czy już jej zresztą nie przekroczyła, czy nie oddycha tylko dzięki rządowym respiratorom w postaci licznych posad, profitów i politycznych grantów.

Znów byliśmy świadkami, jak bohaterowie skłóceni, patrzący na siebie nienawistnie, wyrywają jedni drugim kwiaty na symbolicznej bramie… Od miesięcy widzimy też zaciętą wojnę o tablice z postulatami strajkujących. Bardziej o tablice niż o ich treść, bo wiele z ówczesnych postulatów dalej jest aktualnych.

Pod stwierdzeniem z 1980 roku, że działalność związków zawodowych nie spełniła oczekiwań pracowników podpisałoby się dzisiaj bardzo wielu zatrudnionych w korporacjach, sieciach handlowych czy zakładach produkcyjnych. Żądanie wprowadzenia zasady doboru kadry kierowniczej na zasadach kwalifikacji, a nie przynależności partyjnej jest znów aktualne. Tym bardziej, że obecnie obsadza się wszystko jak leci nie tylko działaczami PiS, ale w dużej mierze ich rodzinami i znajomymi. Kwalifikacje i kompetencje nie mają znaczenia.

Co do ograniczenie cenzury to nie ma już od dawna Głównego Urzędu Kontroli Publikacji i Widowisk, ale jest telewizja w nazwie publiczna, wprzęgnięta bez reszty w służbę partii rządzącej, prasa utrzymywana z dotacji rządowych i chęć majstrowania przy mediach pod hasłem ich repolonizacji.

Porozumienia Sierpniowe, a później decyzje Okrągłego Stołu wydały owoce, które zmieniły świat. Wywołały ruchy tektoniczne w Europie Wschodniej, które w końcowym efekcie doprowadziły do odesłania do lamusa powojennych umów z Jałty. Ale ważną częścią tej politycznej maszynerii były także władze Polski Ludowej. Do Warszawy przyjeżdżali wszyscy możni ówczesnego świata, papieża nie wyłączając. Podtrzymywali ducha, żeby nie gasł, ale o polityce rozmawiali z Jaruzelskim. Warto też pamiętać, że władze PRL były konsekwentne do końca i uznały wynik wyborów z 1989, czyli zgodziły się de facto na zmianę ustroju przy pomocy kartki wyborczej. W ówczesnym świecie, z ciągle żywym Związkiem Radzieckim na plecach, to był ewenement.

Dziś jesteśmy świadkami żenujących historycznych wygibasów i zastępowania „ich” „naszymi”. Nie Lech Wałęsa był przywódcą strajku i nie Geremek, Modzelewski, czy Mazowiecki byli jego najbardziej wpływowymi doradcami, tylko skromny doradca związkowy – Lech Kaczyński, który rzekomo był jednym i drugim.

W atmosferze konfliktu ginie to, co w ruchu „Solidarności” było szlachetne i co powinno być trwałe. W efekcie mimowolnym symbolem ówczesnej walki „S” o „socjalizm z ludzką twarzą”, stał się b. minister zdrowia pływający wokół Wysp Kanaryjskich na jachcie znajomego milionera.