Leszek Miller: Pytia

2012-10-10 4:00

Wiadomość o kłopotach finansowych warszawskiego Centrum Zdrowia Dziecka jest wstrząsająca. Szpital Pomnik wybudowano z funduszy państwowych i ze składek społecznych będących szczodrym, z serca płynącym wyrazem poparcia dla idei zgłoszonej w roku 1965 przez pisarkę Ewę Szelburg-Zarembinę. Po roku 1989, dzięki nieocenionemu Jurkowi Owsiakowi, szpital wyposażony został w supernowoczesny sprzęt. Pieniądze hojną strugą płynęły od ludzi spontanicznie wspierających Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy.

I nagle po 35 latach pełnej niezwykłych sukcesów i fantastycznych osiągnięć pracy dowiadujemy się, że Centrum nie ma pieniędzy, że szpital wstrzymuje przyjmowanie pacjentów, także takich, dla których jest ostatnią nadzieją na życie lub wyzdrowienie. Mało tego - z listu otwartego, do władz wystosował dyrektor Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie dr Maciej Kowalczyk, dowiedzieliśmy się, że kłopoty finansowe podobne do CZD ma w Polsce większość wysokospecjalistycznych szpitali pediatrycznych. Okazuje się, że ich zadłużenie wynika głównie z zaniżonej wyceny wysokospecjalistycznych procedur pediatrycznych i z zaniżania wartości kontraktu. Koszty wysokospecjalistycznego szpitala pediatrycznego są znacznie wyższe niż koszty szpitala podstawowego i wyższe niż analogicznego szpitala dla dorosłych m. in. z uwagi na specyfikę schorzeń wieku dziecięcego, koszty specjalistycznych materiałów medycznych i aparatury, na wymagania stawiane opiece pielęgniarskiej oraz udostępniania pomieszczeń dla opiekunów… To nie może być pomyłka, to jest działanie świadome, bezduszne, bezmyślne stosowanie złych procedur. W rezultacie zrozpaczeni rodzice odbierają telefony informujące, że dziecko nie zostanie przyjęte do Centrum z powodu braku pieniędzy…

Jeszcze dymiły zgliszcza po II wojnie światowej, gdy państwo wysyłało swoje dzieci do sanatoriów i prewentoriów. W Polsce Ludowej zwalczono największe dziecięce plagi: gruźlicę, krzywicę, odrę, koklusz, pokonano nawet chorobę Heinego-Medina. 67 lat po wojnie państwo nie jest w stanie zapewnić spokojnego funkcjonowania szpitali dziecięcych… To się po prostu nie mieści w głowie! Czy Centrum Zdrowia Dziecka też zostanie skomercjalizowane, jak eufemistycznie rząd określa prywatyzację służby zdrowia? Bo mamy do czynienia z prywatyzacją - czynioną wbrew konstytucji, ale konsekwentnie. Ustawa zasadnicza w artykule 68 mówi wyraźnie: "Obywatelom, niezależnie od ich sytuacji materialnej, władze publiczne zapewniają równy dostęp do świadczeń opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych", stanowi też, że władze są zobowiązane do szczególnej opieki zdrowotnej nad dziećmi. Tymczasem rząd PO i PSL, przeznaczając na placówki służby zdrowia mniej pieniędzy, niż one rzeczywiście potrzebują, zmusza obywateli do szukania ratunku w klinikach i przychodniach prywatnych. To jest wielkie oszustwo, to jest cofanie polskiej służby zdrowia do epoki doktora Judyma… Tylko właściwie dlaczego tak się temu dziwimy, dlaczego jesteśmy zaskoczeni? Przecież PO uprzedzała, co będzie. Posłanka Beata Sawicka niczym delficka Pytia już dawno swojemu "agentowi Tomkowi" przepowiedziała, że będą "lody na służbie zdrowia kręcone". To jest jedna z niewielu obietnic, której PO konsekwentnie dotrzymuje.