Leszek Miller: Prym zaczynają wieść TEMATY ZASTĘPCZE, określane mianem WRZUTEK

2012-04-18 4:00

Znany dziennikarz Wojciech Jagielski, odchodząc po 21 latach z "Gazety Wyborczej", oświadcza dość zaskakująco: "Sprzedawaliśmy głupotę na masową skalę i teraz mamy odbiorców wychowanych na tej głupocie".

Inny wybitny żurnalista decyduje, iż nie będzie uwzględniał w swoich przeglądach prasy tytułów, które epatują sosnowiecką tragedią półrocznego dziecka. Jeszcze inny daje do zrozumienia, że nie treść, ale miejsce wyrokuje o tym, czy publikacja jest zasadna, czy nie. Drastyczne szczegóły są moralnie akceptowane w tzw. poważnej prasie. W końcu to prawdziwe dziennikarstwo, a nie gra niskimi instynktami prymitywnych czytelników, łaknących tylko krwi i rozmaitych wynaturzeń.

Coraz częściej w publicznym przekazie prym zaczynają wieść tematy zastępcze, przez bystry polski lud określane mianem "wrzutek". Takie nęcenie pozornie ważnymi sprawami przynosi oczekiwane rezultaty. A na zapleczu tych medialnych widowisk z iście mrówczym zapałem dłubie się w polskim prawie tak, jak to miało miejsce przy ACTA, refundacji leków, emeryturach, finansowaniu hospicjów i wielu innych sprawach, o których Polacy dowiadywali się przeważnie post factum i których nie dawało się szybko - jeżeli w ogóle - odkręcić. Ktoś powie, ale z ACTA się udało! Zaraz, zaraz. Jak na razie polski podpis figuruje nadal pod tym dokumentem, a co będzie dalej, zobaczymy.

I tak oto w zaciszu sejmowych salek, do których nie docierają dziennikarze, tka sobie nowe przepisy Parlamentarny Zespół na rzecz Ochrony Życia i Rodziny. Czy ten zespół zajmuje się niedolą młodych bezrobotnych, którzy nie mają szans na założenie rodziny? Czy chroni ciężko chorych pacjentów, walcząc, by dostawali leki ratujące życie? Czy toczy boje o żłobki i przedszkola, które zachęcą młode kobiety do rodzenia dzieci? Nie, ten zespół zajmuje się sumieniem farmaceutów. To prawda, nie wszystkich, lecz tylko tych ze Stowarzyszenia Farmaceutów Katolickich Polski, którzy nie chcą sprzedawać środków antykoncepcyjnych. Zespół chce wprowadzić ustawowo klauzulę sumienia dla farmaceutów, która pozwoli im odmówić sprzedaży danego produktu ze względów etycznych. Oczywiście wiadomo, że nie chodzi o herbatkę z melisy, tylko o pigułki antykoncepcyjne, prezerwatywy, krążki domaciczne, płyny plemnikobójcze itp. Katoliccy farmaceuci nie chcą sprzedawać preparatów "niszczących ludzką płodność lub zabijających zarodek". Twarzą tej kampanii stał się poseł Platformy Obywatelskiej Jacek Żelek, który już oświadczył, iż PO poprze taką nowelizację.

Ustawa o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży zakłada możliwość jej przerwania w trzech przypadkach, a i tak wielu lekarzy, powołując się właśnie na klauzulę sumienia, nie chce takich zabiegów przeprowadzać. Ustawa gwarantuje także swobodny dostęp do antykoncepcji, ale teraz farmaceuci nie chcą takich środków sprzedawać. Może przed pójściem na studia medyczne i farmację warto odbyć rozmowę ze swoim sumieniem? Są przecież zawody, które nie stawiają przed człowiekiem tak rozdzierających etycznych dylematów. Np. księgowość albo projektowanie terenów zielonych. Podawanie w aptece szklanki wody "zamiast" nie jest najbardziej etycznym wyjściem, choćby w kontekście doniesień o porzuconych na śmietnikach i w piwnicach noworodkach.