Leszek Miller. Prosto z lewej. Sto słów

2014-06-11 4:00

W zasadzie powinienem być usatysfakcjonowany - z okazji 25. rocznicy wyborów z 4 czerwca 1989 r. pan prezydent wygłosił na pl. Zamkowym okolicznościową mowę, w trakcie której podziękował za trud rządzenia wszystkim dotychczasowym prezydentom i wszystkim dotychczasowym premierom.

Czyli także i mnie. To miłe z jego strony, pomyślałem sobie. Z drugiej strony obficie czerpał z broszur IPN, gdzie takie słowa, jak "komunizm", "reżim", "totalitaryzm", "imperium", "sowiecki" i "wolność", w jednoznacznej opozycji do peerelowskiej antywolności, padają gęsto i z rumorem. Największy matoł zrozumiał, co pan prezydent chce powiedzieć: do 4 czerwca 1989 r. ponura noc niewoli i od 4 czerwca 1989 r. radosne dni wolności i solidarności.

Żeby odmalować tamto ponuractwo na tle obecnej szczęśliwości pan prezydent potrzebował ok. 1500 słów. Słów zaś, o których wspomniałem, użył około stu. Znaczy to, że co piętnaste słowo mowy, która miała łączyć, a nie dzielić, służyło do zohydzenia Polski Ludowej, a więc również życiorysów i postawy około połowy społeczeństwa, które mimo 25 lat "propagandy wolności" ciągle uważa czas PRL za nie najgorszy czas dla Polski.

Zobacz: Janusz Korwin-Mikke: Jesteśmy źli!

Pan prezydent, dziękując zagranicznym gościom za liczne przybycie, powiedział: "Państwa obecność tutaj, przed Zamkiem odbudowanym z gruzów na nowo, to także potwierdzenie wiary, że obrona wolności nadal porusza nasze serca i umysły". Przecież ten Zamek, będący wedle pana prezydenta symbolem obrony obecnej wolności, nie odbudował się ani sam, ani 4 czerwca 1989 r. Odbudowany został z budżetu państwa i ze składek społeczeństwa właśnie w okresie tej "strasznej peerelowskiej nocy". Co tam Zamek - cała uroczystość przebiegała w scenerii odtworzonej z gruzów w czasach Polski Ludowej. Biegnącej nieopodal Trasy W-Z pan prezydent może nie kojarzyć, bo jeszcze go na świecie nie było, gdy oddano ją do użytku 22 lipca

1949 r. - w dniu tamtego "święta wolności". Stare Miasto "reżim poddany sowieckiemu imperium" odbudował w 1953 r. Ale Zamek Królewski odbudowano w roku 1974, jego wyposażanie zaś, przywracanie blasku najmniejszym detalom ukończono w roku 1988. Tego już pan prezydent nie może nie pamiętać, miał wtedy 36 lat, stary koń był… Tak oto oda o wyrwaniu Polski z łap "komuny", wygłaszana w scenografii zbudowanej przez tę "komunę", zmieniła się w swoisty "Krótki kurs historii". Kiedyś był na to popyt, jest i teraz, czego dowód dała jedna pani prowadząca ostatni koncert tegorocznego festiwalu w Opolu. Brawurowo skorygowała mianowicie datę 4 czerwca 1989 r., czyli moment śmierci "komunizmu" w Polsce. Wedle pani blondynki wolność w Polsce zaczęła się, kiedy zaczęto sprzedawać hamburgery w McDonaldzie! Czyli 17 czerwca 1992 roku, bo tego dnia minister Jacek Kuroń uroczyście otworzył taką restaurację. To rzeczywiście było wielkie wydarzenie, signum temporis, można powiedzieć. Powstały bowiem atrakcyjne miejsca pracy przy smażeniu kotletów i na zmywakach, dzięki czemu nie wszyscy muszą za pracą wyjeżdżać za granicę. To ważne w kraju, gdzie według GUS już co ósmy Polak ma podstawy, by ubiegać się o zasiłek z pomocy społecznej.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail