Leszek Miller: Prosto z lewej

2013-08-14 4:00

Ho, ho, ho! To już trzy lata, jak prezydent Komorowski pilnuje żyrandola. Prawdę mówiąc, co ma biedny robić?…

Za Jaruzelskiego powstały zręby nowego ustroju, za Wałęsy wojska radzieckie wyszły z Polski, za Kwaśniewskiego Polska weszła do NATO i UE… Dla Komorowskiego nie zostało już nic o wymiarze historycznym. Dla historyka to musi być bolesne. Zapisuje więc z mozołem na swym koncie inne czyny, które od biedy można nazwać historycznymi - np. wyzwolenie pracodawców z obowiązku przestrzegania 8-godz. dnia pracy i płacenia za nadgodziny. Z tego punktu widzenia wprowadzenie tzw. elastycznego czasu pracy, co prezydent podpisem dopuścił, rzeczywiście ma wymiar historyczny.

Likwiduje jedno z podstawowych praw pracowniczych, za które już z górą 100 lat temu robotnicy przelewali krew… I jeszcze powiedzonka zapisuje - prezydent ma do nich prawdziwy talent, jego prezydentura tryska humorem, aż się skrzy od niekonwencjonalnych żartów: "Dlaczego całujemy kobiety w rękę? Od czegoś trzeba zacząć" (do studentów) albo: "Tu, wybacz Panie, odstrzelmy jakąś zgrabniutką łanię" (do myśliwych). To prawdziwe perły rzucane przed wieprze. Jednak, mimo starań, historycznych dokonań ma pan prezydent na koncie niewiele. Co prawda jest coś, co dobrze zapisałoby jego prezydenturę we współczesnych dziejach, ale akurat tego robić nie chce. Mógł-by bowiem, gdyby chciał, zacząć sklejać dwie Polski - tę sprzed 1989 roku z tą współczesną. Pęknięcie jest widoczne gołym okiem i źle służy poczuciu ciągłości państwa i jego historii. Pan prezydent, jako wybitny reprezentant swojego środowiska, z konsekwencją udaje, że Polski Ludowej nie było, choć towarzyszy mu ona na każdym kroku i korzysta z jej dorobku. Choćby, gdy przemawia z pokładu "Daru Młodzieży" podczas uroczystości otwarcia zlotu żaglowców - finału The Tall Ships Races 2013.

Wyraził wtedy radość, że regaty wielkich żaglowców już kolejny raz mają swój finał na polskim wybrzeżu - w Szczecinie. Dodam, że dzięki PRL w Szczecinie, a nie w Stettinie. Także "Dar Młodzieży", na którym przebywał, to kawał historii Polski Ludowej. 10 października 1977 roku, gdy dożywał swych dni "Dar Pomorza" - żaglowiec zakupiony w 1929 roku ze składek społeczeństwa Pomorza dla Szkoły Morskiej w Gdyni - w czasie inauguracji nowego roku akademickiego tej szkoły jej rektor, prof. dr kpt. ż.w. Daniel Duda, wystąpił z propozycją, aby następca "Daru Pomorza" nosił nazwę "Dar Młodzieży" i został zbudowany tak jak poprzednik z darów zebranych, ale tym razem przez polską młodzież. Do akcji przystąpili słuchacze WSM, a później cała flota handlowa i rybacka, społeczeństwo.

Pieniądze płynęły z kraju i zagranicy. Apel poparł Edward Gierek. Pieniądze zbierała młodzież z ZMS, harcerze, uczniowie i studenci. Projekt żaglowca wykonało w czynie społecznym Biuro Konstrukcyjne Stoczni im. Lenina w Gdańsku. 12 listopada 1981 roku odbyło się wodowanie. "Dar Pomorza" i "Dar Młodzieży" stały rufami tak blisko siebie, że bandery wzajemnie się ocierały. To był symbol "przekazania pałeczki", kontynuowania tradycji… Zmieniły się czasy, zmienili się ludzie. Tylko historii zmienić się nie da.