Leszek Miller

i

Autor: Piotr Kowalczyk

Leszek Miller: Potrzeba wroga

2012-04-11 4:00

Nie pamiętam, kiedy ostatni raz "Gazeta Wyborcza" poświęciła tyle uwagi pismu, którego jeszcze nie ma. Wszystkie jej komentarze są jednoznacznie negatywne, wręcz nienawistne. Ich powodem jest jeden człowiek: Marek Barański, który miesięcznik "Tak po prostu" współredaguje.

Barański pracował w trudnych czasach stanu wojennego po stronie gen. Jaruzelskiego, którego redaktor naczelny "Gazety" ostentacyjnie szanuje. Generała Kiszczaka Adam Michnik nazwał "człowiekiem honoru", a z rzecznikiem stanu wojennego Jerzym Urbanem przyjaźni się od lat. Wymierzone w Barańskiego potwarze stoją w jaskrawej sprzeczności z tymi faktami. Chyba że Adam Michnik nie ma w swojej gazecie nic do gadania, w co nie wierzę. To stosowana od początku metoda zwalczania SLD i jego ludzi: jedna ręka przyjazna, druga chwytająca za gardło. Sam tego wielokrotnie doświadczałem.

U początku tzw. afery Rywina Marek Barański jako jedyny napisał w "Trybunie", że ta "afera pachnie lipą". To jest prawdziwa przyczyna nienawiści do niego, bo wszystkie wymysły związane z dawną pracą po stronie PRL są tylko dekoracją dla naiwnych. "Afera Rywina" strzelała w SLD z największego kalibru. Politycy i media z pobłażaniem patrzyli na popisy czołowych kuglarzy komisji śledczej. Członkowie tej grupy to prawdziwi pionierzy walki politycznej z użyciem urojeń, naciąganych faktów i świadków, którzy mówią więcej niż wiedzą, ale zawsze to, czego się od nich oczekuje. W taki sposób przecierano szlaki, którymi ochoczo i z większym rozmachem poszła komisja "orlenowska".

Nie mam wątpliwości, że Adam Michnik miał w pełni rację, pisząc, że to sejmowe grono powstałe w reakcji na publikację jego gazety, to "najbardziej skandaliczna, wyniszczająca polską demokrację, instytucja ostatnich lat". Nie mam też wątpliwości, że ta właśnie komisja, topiąc Włodzimierza Cimoszewicza, torowała Lechowi Kaczyńskiemu drogę do prezydentury. Nie mogę nie pamiętać kampanii "zatrzymać SLD" i "SLD mniej wolno" czy obecnych prób wywołania "afery CIA" w oderwaniu od tamtych metod, "uczciwego dziennikarstwa" kierującego się, a jakże "najwyższymi standardami moralnymi".

Barański - dziennikarz TVP z lat 80. - jest dla "Wyborczej" demonem zła.

Redaktor Stasiński, którego zaciekłości i demagogii w oskarżaniu Barańskiego nie da się porównać z żadną inną odmianą publicystyki, przypomina mi, że kiedyś mówiłem, iż Michnik jest jednym z najwybitniejszych żyjących Polaków. I zapytuje, jak to godzę z zatrudnianiem jednego z jego najwybitniejszych potwarców. Nie zatrudniam Barańskiego, ale gdy przeprowadzał on wywiad z Michnikiem dla "Trybuny", to nie był jego "potwarcą"? Nadal uważam Adama Michnika za jednego z najwybitniejszych współczesnych. Mój szacunek dla niego w żadnym razie nie dotyczy całej redakcji "Gazety Wyborczej". Poza tym nie uważam, iż stosunek do Michnika nakazuje mi odwrócić się od Barańskiego, jednego z najlepszych dziennikarzy, jakich znam, który nigdy nie wyparł się swych związków z lewicą. Co nie jest takie powszechne. Nam wolno mniej? Nic podobnego, nam wolno dokładnie tyle samo co wszystkim. Ani mniej, ani więcej.