Leszek Miller

i

Autor: Andrzej Lange Leszek Miller

Leszek Miller: Polacy w Chicago

2016-03-09 3:00

Leszek Miller dla "Super Expressu": Można nie zgadzać się z poglądami i działaniami prezydenta, ale wypadek na autostradzie nie powinien być okazją do podkręcania spirali nienawiści.

W lutową niedzielę w centrum Chicago pod starą stacją pomp Old Water Tower zebrali się amerykańscy Polacy. Ściśle mówiąc, dwie grupy Polaków. Mniejsza, złożona ze zwolenników KOD, która manifestowała w obronie Lecha Wałęsy, i sporo liczniejsza, zorganizowana przez Kluby Gazety Polskiej, potępiająca byłego prezydenta i jego obrońców. Obydwie grupy w bojowym zapale stały naprzeciw siebie i nie wiadomo, czym by się to skończyło, gdyby nie rozdzieliły ich masywne konie z krzepkimi policjantami.

Nie mogąc walczyć wręcz, nasi rodacy starli się na plakaty, bannery i okrzyki. Trzeba przyznać, że przeciwnicy KOD i Wałęsy wyraźnie górowali. Hasła w rodzaju: "Kołchozowa Obleśna Dzicz", "Wałęsa zwróć Nagrodę Nobla", "Parchy gryzą Polskę", "Komitet Obrony Donosicieli", a także drobne utwory poetyckie w rodzaju: "Choć ambitne wznoszą hasła, KOD to tylko gwiazda zgasła" czy "Próżno się wiją czerwone gady rządowi Dudy nie dadzą rady", dominowały nad mało ekspresyjnym przekazem drugiej strony. Jeszcze gorzej zwolennicy KOD wypadli w walce na okrzyki, choć "prawdziwi Polacy" też nie zaimponowali, skandując znany repertuar typu: "Cała Polska z was się śmieje komuniści i złodzieje", "Targowica, targowica", "Precz z Chicago".

Kiedy obrońcy Wałęsy zakończyli swoją manifestację i zaczęli opuszczać miejsce zgromadzenia, ich przeciwnicy w poczuciu zwycięstwa zaintonowali polski hymn narodowy, a następnie "Boże, coś Polskę". Zapewne nie wiedzieli, że śpiewają pieśń powstałą na zamówienie wielkiego księcia Konstantego adresowaną do cara Aleksandra I na rocznicę ogłoszenia Królestwa Polskiego. Pierwotnie w refrenie pieśni padały słowa: "Naszego króla zachowaj nam, Panie" - króla, czyli rosyjskiego cara Aleksandra I.

Zdecydowanie bardziej aktywnie niż w Chicago zwolennicy KOD zachowali się po wypadku prezydenckiego BMW. Niestety, w obliczu zagrożenia życia Andrzeja Dudy nie potrafili ugryźć się w język. "Jaka szkoda, że nie było tej brzozy", "Niestety, nic mu się nie stało", "Życzę mu śmierci w męczarniach", "Lechu na Wawelu już się cieszył, a tu dupa zimna", można było przeczytać na facebookowym profilu KOD często pod imieniem i nazwiskiem. To przygnębiające, że zamiast wyrazów współczucia królowały życzenia śmierci i kpina. Można nie zgadzać się z poglądami i działaniami prezydenta, ale wypadek na autostradzie nie powinien być okazją do podkręcania spirali nienawiści. Póki czas warto przestać popadać ze skrajności w skrajność, bo jak tak dalej pójdzie, to jeden oddział policji konnej z Chicago nie wystarczy.

Zobacz także: Leszek Miller - Prosto z lewej: Na zdrowie!

Nasi Partnerzy polecają