Najpierw większość sejmowa PO-PSL przepchnęła kolanem budzącą wiele wątpliwości ustawę, a kiedy prezydent podpisał ją w maju ub.r., de facto zaczynała się kampania wyborcza i kto by się wtedy zajmował powoływaniem jakiejś komisji, która będzie negocjować z koncernami ceny leków? Utworzono ją więc w październiku, tuż po wyborach, i zafundowano społeczeństwu na przełomie roku horror. Spędzono ludzi w długie kolejki przed aptekami i usiłuje się napuścić wszystkich na wszystkich, tak aby w tumanie bitewnego kurzu zniknęli sprawcy tego zamieszania.
Pani rzecznik praw pacjenta radzi, by szukać "ludzkiego farmaceuty", który się zlituje i wyda tańszy, refundowany lek. Podobno najwięcej takich ludzkich jest w Poznaniu - i tam powinni udać się zdesperowani chorzy. Prosi także o donosy na lekarzy, którzy przystawiają pieczątki. Ekspert do spraw prawa farmaceutycznego jednej z organizacji przedsiębiorców sugeruje, by pacjent, któremu przysługuje refundacja, jeśli zapłacił w aptece za taki lek 100 proc., pozwał NFZ do sądu. Już widzę te tłumy starszych, chorych ludzi wnoszących sprawę o to, że zamiast 3 zł 20 groszy muszą zapłacić 33 zł! A przecież dla tych, którzy mają kilkusetzłotowe renty i emerytury to sprawa dramatyczna.
W cieniu bitwy o leki wchodzą w życie kolejne parlamentarne buble: zmiany w procedurach adopcyjnych, drastycznie eliminujące z nich organizacje pozarządowe i prawdopodobnie wydłużające czas adopcji przeciętnie z 2 do 5 lat, oraz w ustawie dotyczącej zatrudniania osób niepełnosprawnych. Ta ostatnia nowelizacja sprawi, że wielu z nich będzie musiało zapomnieć o aktywności zawodowej. Bez dopłat państwa dla zatrudniających ich przedsiębiorców nie są konkurencyjni na rynku pracy.
Na spotkaniu z ekspertami dotyczącym zmian w ustawie refundacyjnej, zorganizowanym w tym tygodniu przez klub SLD uznano, że nowelizacja jest potrzebna. Lekarz nie może być księgowym i rewidentem, sprawdzającym ubezpieczenia. Ale to nie wszystko. Warto przyjrzeć się innym regulacjom w ochronie zdrowia, które weszły albo wchodzą w życie. Ustawa refundacyjna to nie wszystko. W jej cieniu ginie przecież sprawa kontraktacji usług medycznych - i tak oto 200-tysięczne miasto Sosnowiec pozbawione zostało izby przyjęć w szpitalu, bo takich świadczeń tam nie zakontraktowano
Primum non nocere - po pierwsze nie szkodzić - jest jedną z naczelnych zasad etycznych w medycynie, choć słowa te nie są elementem przysięgi Hipokratesa, składanej przez lekarzy. Premier grozi im konsekwencjami, jeśli nie będą określać stopnia refundacji A jakie konsekwencje, panie premierze, poniesą rząd, parlament i prezydent zezwalający, by wchodziło w życie prawo burzące życie obywateli i odbierające im względne poczucie bezpieczeństwa?