Leszek Miller

i

Autor: Piotr Kowalczyk

Leszek Miller: Plus ujemny

2013-03-06 3:00

Niczym króliki mnożą się komentarze na temat szans Ryszarda Kalisza na złożenie meldunku: panie prezydencie - zadanie wykonane. Ostatnio na przykład natknąłem się na komentarz.

Zuzanny Dąbrowskiej w "Rzeczpospolitej". Swoją drogą podziwiam ludzi, którzy tak jak pani redaktor swobodnie, bez żadnej refleksji, pokonują drogę od "Robotnika" i "Trybuny" do "Rzeczpospolitej". Cóż więc takiego ona dziś pisze? Już początek mnie rozbawił - podobno gdy Kwaśniewski ogłosił, że z Palikotem pod pachę wraca do polityki, ja się tak wystraszyłem, że nawet nie wyszedłem do dziennikarzy… Nie wyszedłem, bo z różnych powodów - także życiorysowych - uznaliśmy, że bardziej na miejscu będzie pierwszy komentarz polityka niezaangażowanego emocjonalnie i z młodszego pokolenia. Krzysztof Gawkowski zrobił to znakomicie. Przemówił w imieniu lewicowej generacji, która ciężko pracowała w prezydenckich kampaniach Kwaśniewskiego, a która dziś przeżywa ciężkie rozczarowanie. Na opisywanie innych fantasmagorii pani redaktor szkoda czasu. Mamy ważniejsze problemy na głowie: 800 tys. dzieci nie dojada, ponad milion Polaków nie płaci już za czynsz, za prąd, nie zwraca zaciągniętych kredytów. Ponad dwa miliony jest na bezrobociu i rozpoczyna się właśnie kolejna fala emigracji. Rząd mówi im wszystkim: radźcie sobie sami, a była socjalistka - może jesteście trochę głodni, ale za to opowiem wam o "szorstkiej przyjaźni" Millera z Kwaśniewskim… SLD ma swoje rozwiązania najbardziej bolesnych spraw, ale na wsparcie nie mamy co liczyć, bo przecież nasz sukces byłby klęską wszystkich apologetów prawicy. Nic to, że poziom życia nieustannie się pogarsza, a o sprawnym funkcjonowaniu państwa, które nie potrafi ratować i leczyć swoich dzieci, w ogóle nie ma co mówić. My chcemy państwa, dla którego celem najważniejszym jest człowiek, a nie to, czy Gowin odejdzie z rządu. Tymczasem ciągle jesteśmy solą w czyimś oku, nie ustają próby rozbicia SLD i jego unicestwienia. Inicjatywa prezydenta Kwaśniewskiego, znana jako Europa Plus, jest szalupą, która ma dowieźć do Brukseli kilku jego wypróbowanych kolegów. To dokładnie widać, a nawet można przeczytać. Pewnie dlatego podczas sobotniego spotkania z szefami struktur powiatowych Sojuszu młodzi członkowie partii, trzydziestolatkowie, wyrażali ostrą niechęć do obsadzenia ich w roli galerników, którzy tę łódź mieliby wepchnąć na brukselskie salony. Z tego również powodu, a nie z powodu moich osobistych sympatii czy antypatii, misja Ryszarda Kalisza jest nie do zrealizowania. To jest misja o najwyższym stopniu nielojalności. Marek Siwiec wcale zresztą tego nie ukrywa: "Wybory europejskie mają być detonatorem do odpalenia inicjatywy krajowej, a lista europejska będzie służyła promowaniu lokalnych liderów, na początek na wybory samorządowe"("Rz", 2.03.13)… Czyli Siwiec otwarcie ogłasza, że Europa Plus nie tylko w wyborach do Parlamentu Europejskiego będzie konkurentem SLD. Rozumiem więc, że Ryszard Kalisz ma z nami negocjować wyłącznie warunki kapitulacji i wysokość kontrybucji. To ma być ten dialog, o który tak często tak nieliczni się upominają?