Leszek Miller: Plamy na togach

2012-09-26 4:00

Jak zwykle po derbach Warszawy kibole Legii zdemolowali stadion, bili się z ochroniarzami i z policją. Pierwsze rozprawy łobuzów zapowiedziano dopiero na połowę października. A przecież jest surowa ustawa i tryb przyspieszony…

Sprawa jest poważna, gdyż nie tylko w odniesieniu do stadionowych chuliganów można odnieść wrażenie, że wymiar sprawiedliwości ogarnęła jakaś dziwna choroba - nie angażować się nadmiernie... Prokuratura wszczyna postępowania wobec dyrektora salezjańskiego gimnazjum zachowującego się wobec uczniów na pograniczu pedofilstwa dopiero na skutek nacisku opinii publicznej. W Pucku trzeba było, by ludzkie bestie zabiły drugie dziecko, bo po zabiciu pierwszego dla prokuratury nie było sprawy.

A masowe łamanie prawa pracy? Państwowa Inspekcja Pracy skierowała zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w 1087 przypadkach, ale wszczęto zaledwie 210 postępowań.

Przyjęło się, że niezawisłość prokuratury zniszczył Z. Ziobro, który wymagał bezwzględnego posłuszeństwa politycznego. To niecała prawda. Prokuratorzy nie mogliby stosować masowo "aresztów wydobywczych" bez sędziów. To przecież sędziowie decydują o sankcji. Jaki format reprezentują niektórzy, widzimy na przykładzie sędziego Milewskiego z Gdańska, który słowa "niezawisłość" nie zna chyba nawet z widzenia.

Mija pięć lat rządów PO i PSL, a żadnych radykalnych zmian nie widać. Wielkie nadzieje wiązano z nowym usytuowaniem prokuratora generalnego. Został nim jednak sędzia z Tarnowa, którego też polityka wyniosła do znaczenia. Jego zastępcami zostali prokuratorzy najbardziej oddani PiS-owi i prezydentowi Kaczyńskiemu i sprawę apolityczności tego urzędu od pierwszych jego dni można między bajki włożyć.

Jednak zło, zwielokrotnione za Ziobry, nie zaczęło się wtedy. Przypomnijmy, jak wymiarowi sprawiedliwości umykała działalność biznesowa o. Tadeusza Rydzyka, jak informacje z prokuratorskich biurek wypływały do PiS-owskich członków sejmowych komisji śledczych, jak cicho jest wokół ujawnionych publicznie ordynarnych szwindli, których dopuszczano się w trakcie pracy rządowo-kościelnej Komisji Majątkowej.

Czy wymiar sprawiedliwości odzyska dobre imię, czy może takich afer jak Amber-Gold jest pochowanych po sądowych i prokuratorskich kątach więcej? Jeśli obywatele mają mieć zaufanie do wymiaru sprawiedliwości, to musi on jednakowo traktować panią prowadzącą kiosk z gazetami i prezesa dużej instytucji finansowej. Pani z kiosku za byle co komornik ściągnie z grzbietu ostatnią koszulę, ale prezes oszust przez lata może chodzić w glorii udanego biznesmena. Czy minister Gowin poradzi sobie z tym? Na razie atakowany jest podejrzeniami, że przekroczył swoje kompetencje, czytając akta, których nie powinien otrzymać. Gowin zabezpiecza premiera przed rozłamem między skrzydłem liberalnym a konserwatywnym w PO, co nijak ma się do problemów wymiaru sprawiedliwości. Na dodatek wdał się w wojnę z całym sędziowsko-prokuratorskim stanem, co tym bardziej paraliżuje pracę merytoryczną. Kibole Legii posiwieją i stracą słuch, a jeszcze nie będą osądzeni.