W walce o Warszawę głowa Hanny Gronkiewicz-Waltz była tylko celem pośrednim. Gdyby nie postawa, i sympatyków SLD, spełniłyby się prognozy wynikające z sondaży - żylibyśmy w Warszawie Macierewicza, Kaczyńskiego i Kamińskiego - tego od CBA.
Także Czesława Bieleckiego - nie zapominajmy o tym ambitnym architekcie od lat typowanym przez PiS na naczelnego architekta Warszawy. W miejsce Pałacu Kultury, który pan Bielecki od dawna postuluje rozebrać, mielibyśmy jakiś kolejny szklano-aluminiowy kicz, na wzór budynku TVP, autorstwa tego majstra.
Patrz: Miller krytykuje Kościół i wypowiedź abp. Michalika
Prof. Glińskiego tym razem pomijam, gdyż jako człowiek od wszystkiego teraz podobno szykuje się do wyborów na selekcjonera polskiej reprezentacji piłkarskiej
Na szczęście ta zbieranina spoconych kolesiów, w pędzie do władzy choćby i nad tramwajami, potknęła się i mocno uderzyła w nos.
Złośliwi mówią, że przez Kalisza, który zamiast iść na tacierzyński, poszedł do powstania, ale nie zmieścił się do kanału i powstanie upadło. Miało być "W" jak godzina W, potem miało być "W" jak Wielka Warszawa, a wyszło "W" jak Waterloo. Mówiąc poważnie - fakt, że to towarzystwo zostało powstrzymane, nie oznacza wszakże, że na zawsze.
Łatwo odrodzi się za dwa lata, aby nie tylko próbować przejąć władzę w stolicy, lecz także w całym kraju. Trzeba o tym pamiętać, a na razie naciskać na panią prezydent, aby realizowała ważne dla warszawiaków postulaty złożone przez SLD - 12 postulatów na 12 miesięcy. M.in. zwiększenie liczby miejsc w żłobkach, rezygnacja z zamykania szkół i zwalniania nauczycieli, odejście od planów zlikwidowania 50-proc. zniżki na bilety komunikacji miejskiej, dbałość o mieszkańców kamienic oddawanych właścicielom.
Przeczytaj: Leszek Miller: Forbesie, od...
się od polskiego rządu! [CAŁY WYWIAD]
Będziemy pilnować spełnienia tych warunków, bo ich realizacja ma służyć warszawiakom i wyzwolić ze strachu o dach nad głową. Mamy nadzieję, że pani prezydent na sobie samej ostatecznie przekonała się, że nie udało się podzielić Warszawy między PO i PiS, że jest jeszcze w mieście, tak jak w całej Polsce, lewica. Referendum udowodniło, że ani nie udało się zastąpić SLD jakimś erzacem, ani tym bardziej wyeksmitować z rzeczywistości.
Za rok w wyborach samorządowych wystawimy własnego kandydata na prezydenta Warszawy. I choć dzięki bałwaństwu Kaczyńskiego, Palikota, Kalisza i tego czwartego - nazwiska znowu zapomniałem - z pewniejszą siebie PO trudniej będzie walczyć, to spróbujemy. Przygotowujemy własny program dla stolicy na kolejne lata. Roboczo mówimy o nim: nie pomniki, lecz przejezdne ulice i równe chodniki.