Pomysł "Europa+" może się powieść jedynie wtedy, gdy Palikot zaanektuje SLD. Tyle że Sojusz Lewicy Demokratycznej nie jest może jeszcze tak silny jak kiedyś, ale nie jest już tak słaby, jak przed rokiem. Już nie jest popychlem, któremu trzeba zaprojektować przyszłość, najlepiej za pomocą Anschlussu do Palikota. Pan prezydent Kwaśniewski powinien się cieszyć, bo przecież to SLD jest jego matecznikiem, a nie partia faceta od wygłupów. Nie ma z nim nic wspólnego - nie pali zioła, nie obraża kobiet, no może trochę lubi whisky, ale przecież każdy lubi od czasu do czasu. Palikot jest happenerem i nawet jak ogłasza swój dekalog, to okazuje się, że to jest septalog. Zresztą zapisane tam wzniosłości o unikaniu "mowy nienawiści" sam autor zaraz złamał, czego los Wandy Nowickiej i potok słów, jakie się na nią wylał, są dowodem.
Jest jeszcze druga strona medalu - kompletna niewiarygodność "Europy+", którą wytknął poseł PO, Adam Szejnfeld. Jak powiedział w niedzielę w TVN 24
w programie "Kawa na ławę" trzej bardzo zamożni politycy postanowili zrobić interes na obronie prostego człowieka. Trafna uwaga - nie protestowali przecież, gdy prawica wprowadzała zasadę: pracuj aż do śmierci. Gdy my mówimy, że Ruch Palikota nie jest lewicowy, bo poparł wydłużenie wieku emerytalnego, oni kpią, że dla nas granica między lewicą a prawicą znajduje się gdzieś między 65. a 67. rokiem życia Dla nich jest to śmieszne, bo oni mogą sobie pozwolić na niepracowanie od zaraz, lecz nie każdy tak ma. Jak wynika z niedawnego raportu WHO, nierówności społeczne mają już swój wpływ na długość życia w Polsce. Trzydziestolatek z małego miasteczka, z wykształceniem zawodowym, ma przed sobą 37 lat życia. Czyli statystycznie umrze dokładnie wtedy, gdy będzie mógł przejść na emeryturę. Rzeczywiście bardzo śmieszne. Mimo wszystko jest jednak pytanie, czy ten numer im się uda? Zewsząd słychać powątpiewanie. Mówi się, że mój "szorstki przyjaciel" jest trochę jak biblijny Jonasz. Wszystkie jego pomysły polityczne sprowadzały się do tego, że on coś wymyślał, pokorny SLD to realizował, wykrwawiał się dla niego, wyzbywał pieniędzy, po czym następowała widowiskowa klęska. Na rachunek SLD oczywiście. Dlatego tym razem to my zapraszamy pana prezydenta tam, "skąd jego ród". Sojusz nie może sobie pozwolić na kolejny kosztowny eksperyment. Zresztą to nie Sojusz dynda na progu wyborczym. Aleksandrowi Kwaśniewskiemu szczerze odradzam próby ratowania Palikota. On na pewno ze wszystkiego skorzysta, ale potem i tak zrobi swoje - wyjmie sztucznego penisa, świński ryj, zapali jointa, zbluzga kobietę. Ten typ tak ma. Mówimy więc: panie prezydencie, zapraszamy, ten "PiS bis" to naprawdę obciach.