"Super Express": - Podkreśla pan, że odejście Bartosza Arłukowicza nie osłabiło SLD. Pojawiły się jednak spekulacje, że to dopiero pierwszy z wielu transferów do partii rządzącej.
Leszek Miller: - Chciałbym stanowczo podkreślić, że z SLD do tej pory jeszcze nikt nie odszedł. Arłukowicz nigdy nie był członkiem Sojuszu, był w partii Borowskiego, później w Unii Pracy. Media mijają się więc z prawdą, nadużywając słów o "wyjściu z SLD".
- Wszyscy obstawiali, że pierwszym, który odejdzie do Platformy, będzie Ryszard Kalisz. Pan twierdzi, że nie odejdzie. Skąd ta pewność?
- Hm, powiedzmy, że polegam na swojej intuicji.
- Wspartej rozmowami z posłem Kaliszem?
- Nie rozmawiałem z nim, ale jestem gotów ponowić zakład o to, że nie odejdzie.
- Z drugiej strony pojawiły się spekulacje, kogo z lewicy poprze do Senatu Platforma, a kogo wciągnie na listy. Mnie interesuje, kogo z osób niezwiązanych z SLD jest w stanie poprzeć pańska partia?
- Pewne poparcie Sojuszu może mieć Andrzej Celiński, który chce startować z Warszawy. O innych decyzjach Sojuszu w tej sprawie niestety nic nie wiem.
>>> Leszek Miller na listach SLD
- SLD podobno jest w stanie poprzeć Marka Borowskiego. Pan, mówiąc oględnie, nie przepada za nim...
- Byłbym szczerze zdumiony, gdyby Sojusz kolejny raz zdecydował się poprzeć Borowskiego. Nie tylko ja, ale większość ludzi, którzy dobrze życzą Sojuszowi, wciąż ma mu za złe rozbicie SLD, zaniżenie możliwości wyborczych. To nie jest coś, nad czym przechodzi się do porządku dziennego.
- Poparcie Borowskiego przez Grzegorza Napieralskiego może być wyrazem otwartości Sojuszu. Szef partii nie byłby w stanie przebaczyć i dokonać nowego otwarcia na dawnych członków?
- Czasami warto się zadumać, ale odnoszę wrażenie, że Marek Borowski nie zmienił swojego podejścia i wyraża się o SLD w sposób urągliwy.
- Będzie pan odwodził Napieralskiego od tej decyzji?
- W każdej partii są przepisy określone statutem, mówiące o tym, jak kandydaci są aprobowani. Zwykle musi być zgoda lokalnych struktur, a ostateczną decyzję podejmuje rada krajowa i w SLD tak to wygląda. Nic się tu nie zmieniło.
- Pomysły poparcia przez SLD szerszego grona kandydatów niezwiązanych z partią odebrałby pan jako powrót koncepcji LiD?
- Przykład LiD powinien nauczyć ostrożności. Za tę próbę SLD zapłacił ogromną cenę. Ponosił ciężar finansowy, programowy, a wielu posłów, których wprowadził do Sejmu, odwróciło się później od partii plecami. To nauczka na przyszłość. Sięganie po kandydatów spoza partii powinno się ograniczać do ludzi, wobec których możemy mieć pewność, że pozostaną z SLD.
- Kwestia przyszłych koalicji po wyborach jest w SLD tematem drażliwym. Pan ostro odcina się od koalicji z PiS. Inni uważają, że nie ma sensu krępować rąk szefowi partii...
- Oczywiście można powiedzieć, że wszystkie koalicje są możliwe. Partie nie powinny jednak zawiązywać koalicji, które są dla nich samobójcze. Koalicja z PiS to samobójstwo spektakularne. Nie tylko dlatego, że trzeba pamiętać o grobie Barbary Blidy. Także dlatego, że trzeba pamiętać o groźbie recydywy IV RP. Modelu państwa represyjnego, które chce dominować nad obywatelem. Bardziej podobnego do modelu Polski z konstytucji kwietniowej z 1935 roku niż nowoczesnych demokracji europejskich. Nie ma nic, co łączyłoby SLD z PiS.
- Można sobie wyobrazić, że SLD realizuje paradoksalnie więcej swoich postulatów w koalicji z Kaczyńskim...
- Wmawianie możliwości zawiązania takiej koalicji to prymitywny zabieg propagandowy stosowany od jakiegoś czasu przez Donalda Tuska. Przecież to Tusk z Kaczyńskim tworzył IV RP, policję polityczną tego czasu w postaci CBA. To premier Tusk pozostawił na jej czele znanego zadymiarza. To Platforma ma z PiS wiele punktów stycznych, ale przed wyborami woli straszyć innymi.
- Gdyby doszło od koalicji PiS z SLD, opuściłby pan szeregi partii?
- Nie widziałbym możliwości bycia w SLD w sytuacji koalicji z PiS. Ale to tylko teoretyczne gdybanie i proponuję zakończyć ten temat. Powtarzam po raz kolejny - szansy na taką koalicję nie ma z każdego punktu widzenia: personalnego, historycznego i podejścia do państwa.
Leszek Miller
Były premier, polityk SLD