Państwo Millerowie małżeństwem są od 50 lat, jednak jak zaznacza były szef rządu, poznali się kilka lat wcześniej na potańcówce w zespole szkół zawodowych w Żyrardowie.
– Klasa mojej żony organizowała wieczorek taneczny. Zostałem zaproszony wraz ze swoim bratem ciotecznym, mieliśmy magnetofon marki „Melodia”. Ważył ze 20 kg! Ja miałem pod pachą najnowszą płytę Beatlesów. Od razu zobaczyłem taką dziewczynę, co siedziała na wprost mnie ze swoimi koleżankami – opowiada nam o pierwszym spotkaniu z przyszłą żoną Miller.
Płyta kultowego zespołu zainteresowała dziewczynę. Para pobrała się 19 kwietnia 1969 roku.
– Pamiętam ogromne emocje, ale też pogodę. Padał obfity, prawie zimowy śnieg. Nasi znajomi i świadkowie mieli problemy, żeby do nas dotrzeć – wspomina Miller. – Pamiętam moment, w którym wprowadziliśmy się do naszego pierwszego mieszkania spółdzielczego w Żyrardowie. Cieszyliśmy się, że mamy własne lokum. Bo przez jakiś czas mieszkaliśmy albo u mamy mojej żony, albo u mojej mamy. Do wszystkiego doszliśmy sami. Ciężka pracą, uporem, solidarnością i wzajemną miłością – dodaje.
Nie ukrywa, że gdy on zajmował się polityką, żona zajmował się domem.
– Cały trud prowadzenia domu, wychowywania naszego syna spoczywał na barkach mojej żony, która cały czas pracowała, była aktywna zawodowo i wszystko to uniosła z powodzeniem – przyznaje.
Dziś małżonkowie lubią wracać do melodii z tamtych lat, jak i do spacerów po mieście, w którym zaczęła się ich miłość.
Objęcie przez Leszka Millera funkcji szefa rządu, było wielkim wyzwaniem dla jego rodziny.
– Wychodziłem wcześnie, wracałem o 11-12 w nocy. Nie mogłem się skupić na sprawach rodzinnych. Byłem skupiony na tym, żeby wejść do Unii Europejskiej. Miałem bardzo dużo pracy. To, że udało mi się przez to wszystko przejść suchą nogą, to jest zasługa mojej wspaniałej żony. Nie ma słów, które byłyby adekwatne do jej wspaniałej postawy – zdradził nam polityk.
Teraz żona wspiera go w decyzji o starcie w zbliżających się wyborach do Parlamentu Europejskiego.
A z okazji zbliżających się Świąt Wielkanocnych Aleksandra Miller podzieliła się z czytelnikami „SE” sekretem na udany wielkanocny sernik.
– Podstawa to jest dobry ser, jajka i prawdziwe masło. Ja lubię też dodawać skórkę pomarańczową – powiedziała nam małżonka byłego premiera.