Andrzej Duda powinien otworzyć się na opozycję, ale nie tak jak jego poprzednik - opozycja jest partnerem, a nie dekoracją. Pamiętamy oczywiście kampanię wyborczą pana prezydenta i wszystkie obietnice, które hojnie składał. Zobaczymy, co z tego wyjdzie. Pamiętamy, jak mówił, że obniżenie wieku emerytalnego i podwyższenie kwoty wolnej od podatku jest dla niego priorytetem. Może być pewien, że SLD będzie "za" - w końcu to jeden z naszych głównych postulatów programowych. Nieważne, kto go przyjmie za swój i zrealizuje, ważne, żeby to zrobił. Jednak poza poziomem życia obywateli, poza równomiernym rozwojem kraju i sprawiedliwym podziałem wspólnie wypracowanych dóbr, dla lewicy niezwykle ważny jest charakter państwa. Jego świeckość jest warunkiem dla nas fundamentalnym. Jeżeli pan prezydent Duda będzie chciał dostrzegać także inne poglądy niż obozu, z którego się wywodzi i inne niż te, którymi sam się kieruje, jeśli będzie budował państwo, w którym konstytucja jest ważniejsza niż prawo kościelne i ewangelia, to także będzie miał w nas sojusznika.
Nie ma wątpliwości, że od jakiegoś czasu spór o charakter państwa nabrzmiewa. Hierarchowie Kościoła przy różnych okazjach wprost żądają podległości prawa państwowego prawu kościelnemu. Ostatnie spory o ustawę o przemocy w rodzinie czy o in vitro z brutalną ostrością obnażyły agresywną linię Kościoła. Trudno nie łączyć tego z faktem, że w siłę rośnie obóz polityczny pana prezydenta, otwarcie składający poddańcze deklaracje lojalności i wierności biskupom. Jedną z miar tej lojalności jest zapowiedź PiS, że po dojściu do władzy natychmiast zmieni ustawę o in vitro. Obawiam się, że tak może się stać i że nowa, "słuszna" ustawa zostanie pięknie wycyzelowana na konferencji episkopatu. Miarą niedopuszczalnego chamstwa, jakiego wobec państwa i obywateli mających odmienne poglądy od kościelnych dopuszczają się najwyżsi reprezentanci Kościoła, było kazanie, które podczas mszy w rocznicę Powstania Warszawskiego wygłosił abp Marek Jędraszewski z Łodzi. "Ostatnio uchwalone przez polski parlament i podpisane przez prezydenta RP: tak zwana konwencja antyprzemocowa i ustawa o in vitro oraz przyjęta przez Sejm ustawa o uzgodnieniu płci mogą być uznane jako zdrada wobec tych wartości moralnych, dla których Powstanie w ogóle wybuchło", grzmiał Jędraszewski. Obie ustawy uznał za jedno wielkie kłamstwo o człowieku i przejaw lewackich ideologii. Na koniec zaś dodał: "Musimy jednoznacznie stwierdzić: obecnie przychodzi do nas lewacka zaraza". Otóż jest to poważny problem dla nowego prezydenta. Tylko on bowiem może skutecznie stanąć w obronie państwa świeckiego. Więcej - ma taki obowiązek, gdyż to on ma stać na straży konstytucji. Jak się zachowa wierny syn Kościoła Andrzej Duda, który obiecywał, że będzie łączył, a nie dzielił Polaków? Być może pierwszy sygnał znajdziemy w jego inauguracyjnym przemówieniu w Sejmie.
Zobacz: Janusz Korwin-Mikke: Nasz okupant - III RP