Ale to nie wszystko. Przed oddaniem władzy gabinet premiera Buzka reprezentowany przez minister Aldonę Kamelę-Sowińską podpisał dwie umowy dodatkowe, których realizacja oznaczałaby pełne przejęcie PZU. Rząd, którym kierowałem, stanął na drodze tym usiłowaniom, dzięki czemu nie doszło do wykonania prywatyzacji niekorzystnej zarówno dla Skarbu Państwa, PZU, jak i milionów ubezpieczonych. Nie wiem, rzecz jasna, jaki zapadnie wyrok w tej sprawie, ale narzuca się pytanie, dlaczego Emil Wąsacz siedzi sam na ławie oskarżonych. Sejmowa komisja śledcza, która badała okoliczności prywatyzacji PZU, obciążyła bowiem odpowiedzialnością za liczne nieprawidłowości nie tylko Wąsacza, ale i Kamelę-Sowińską oraz wysokich urzędników ministerstw: skarbu i finansów z okresu rządu Jerzego Buzka. Także późniejsze wydarzenia zasługują na zainteresowanie wymiaru sprawiedliwości. W reakcji na zablokowanie możliwości przejęcia PZU firma Eureko poskarżyła się na Polskę do międzynarodowego Trybunału Arbitrażowego. Było to działanie desperackie: umowa prywatyzacyjna stanowiła jasno, iż wszystkie spory rozstrzygane będą przed polskimi sądami powszechnymi. Zamiast odmówić udziału w postępowaniu arbitrażowym i skierować sprawę do polskiego sądu, Skarb Państwa przyjął pozew Eureko i przegrał stosunkiem głosów dwa do jednego. Zapowiedzią tego, co mogłoby stać się przed polskim sądem, jest przykład Zdzisława Montkiewicza, byłego prezesa PZU. Eureko poczuło się obrażone, bo Montkiewicz publicznie twierdził, iż Eureko nie miało prawa nabyć akcji PZU, ponieważ nie było w tym czasie spółką ubezpieczeniową, zaś zakupu akcji dokonało na kredyt, czego polskie prawo zabrania. Sąd uznał racje Montkiewicza, co pokazuje marne szanse Holendrów na gruncie naszego prawa. Niestety, minister Grad wolał wypłacić sowite odszkodowanie, niż wezwać Eureko do polskiego sądu.
Leszek Miller: Młyny sprawiedliwości
2017-03-29
4:00
Niedawno zeznawałem jako świadek w sprawie Emila Wąsacza. B. minister skarbu w rządzie Jerzego Buzka oskarżony jest o nieprawidłowości przy prywatyzacji PZU, przy czym w jego przypadku młyny sprawiedliwości mielą wyjątkowo powoli. Początek sprawy sięga 1999 r., kiedy Wąsacz podpisał umowę z holenderską firmą Eureko na zakup 30 proc. akcji polskiego ubezpieczyciela.