Leszek Miller

i

Autor: Piotr Piwowarski

Leszek Miller: Mord założycielski

2016-07-13 4:00

Andrzej Duda zamierza wziąć udział w obchodach ukraińskiego Dnia Niepodległości. W Kijowie nasz prezydent będzie mógł zatem przespacerować się po reprezentacyjnym prospekcie imienia Stepana Bandery.

We Lwowie będzie mógł spojrzeć na pomnik Romana Szuchewycza, który rozkazał uśmiercenie tysięcy Polaków: "Konieczne jest przyspieszenie likwidowania Polaków. Muszą zostać zgładzeni całkowicie, ich wioski spalone do gruntu samego (.) Ludność polską należy absolutnie zniszczyć. Śmierć każdego Lacha to metr wolnej Ukrainy. Albo będzie lechicka krew po kolana - albo Ukrainy nie będzie. Musimy zatem Polaków w pień wyciąć". Polski prezydent będzie mógł zapoznać się z uchwałą upamiętniającą czyn bojowy kawalera hitlerowskiego Krzyża Żelaznego płk. Petra Diaczenki, który na czele swoich żołnierzy mordował powstańców warszawskich, a następnie pacyfikował polskie wsie na Lubelszczyźnie. Zobaczy też świętujących kombatantów z dywizji SS-Galizien, którzy mogą pochwalić się wieloma dokonaniami, w tym zbiorowym morderstwem na Polakach - mieszkańcach Huty Pieniackiej. Gdyby pan prezydent lub ktoś z jego świty zamierzał wyrazić niechęć wobec gloryfikowania banderowskich zbrodniarzy, powinien pamiętać, że specjalna ustawa zakłada karanie więzieniem wszystkich, którzy okazywaliby lekceważenie dla weteranów lub negowali celowość ich walki.

Wielokrotny rozmówca Dudy prezydent Poroszenko oświadczył, że "Uznając za bohaterów narodowych UPA i Banderę, Ukraina nie powinna brać pod uwagę krytycznych opinii innych państw, w tym nawet ich oficjalnych protestów i negatywnych reakcji". Banderyzm stał się w ten sposób oficjalną doktryną państwową, a ludobójstwo wołyńskie mordem założycielskim służącym nowej tożsamości Ukrainy. Znajduje to odzwierciedlenie w szkolnych programach narodowo-patriotycznego wychowania dzieci i młodzieży. Kolejne roczniki wychowywane w kłamstwie i niemające żadnej wiedzy o ludobójstwie, jakiego dopuścili się ich krewni, wierzą, że polskie zarzuty są nieprawdziwe i obrażające pamięć o ich bliskich.

Co na to polskie władze? Nic. Zapowiadane specjalne posiedzenie Sejmu i uchwałę w rocznicę rzezi wołyńskiej marszałek Kuchciński skreślił z kalendarza prac Wysokiej Izby. O domaganiu się od władz ukraińskich potępienia zbrodni, ukarania żyjących sprawców ludobójstwa, a także napiętnowania UPA i jej gloryfikacji - mowy nie ma. Zamiast tego jest radość z propagandowego gestu Poroszenki, który w Warszawie przyklęknął pod pomnikiem ofiar Wołynia, a u siebie w Kijowie sławi ich katów. Witold Listowski - prezes organizacji kresowych określił to tak: Proszenie o wybaczenie to zupełnie co innego niż potępienie zbrodni. My zawsze mówimy, że wołamy nie o zemstę, a o pamięć. Nie wierzę w wyciągniętą w geście pojednania dłoń Ukraińców. Dopóki Ukraina nie zmierzy się ze swoją przeszłością, to nie ma mowy o jakimkolwiek pojednaniu.

Zobacz: Sławomir Jastrzębowski komentuje: Sukces nasz i kompromitacja "Washington Post"