Tam światło dzienne ujrzały kompromitujące dokumenty pisane językiem, jakiego zwykło się używać w urzędowych korespondencjach, analizach i raportach. U nas wszem i wobec rozległy się nagrania rozmów prowadzonych w języku tubylczym. Dlatego obcokrajowcy mogą mieć niejaki kłopot z ich zrozumieniem. Na przykład dyplomaci, koledzy szefa naszego MSZ, z łatwością zrozumieją, że pan minister Radek Sikorski źle ocenia korzyści wynikające z sojuszu z USA. Ale czy zrozumieją, do jakiego stopnia źle? A jeśli nie zrozumieją i będą pytać? Jak im wytłumaczyć, co minister Sikorski miał na myśli, używając idiomu "robić laskę Ameryce"?
Zobacz: Janusz Korwin-Mikke: Od ucha do ucha - kto kogo podsłucha?
Renomowany "Financial Times" pisze, że sytuacja powstała w wyniku "afery taśmowej" jest "żenująca". Tymczasem premier i jego liczna ekipa ratunkowa z uporem i konsekwencją przesuwają ciężar skandalu w stronę tych, którzy go ujawnili i obciążają opozycję współudziałem w "próbie destabilizacji kraju". W "Gazecie Wyborczej" można było przeczytać na przykład, że publikowanie materiałów z nielegalnych podsłuchów jest po pierwsze obrzydliwe, a po drugie - niezgodne z prawem. Czytając coś takiego na łamach pisma, które z "niezgodnego z prawem" nagrania "prywatnej rozmowy" uczyniło sztandar swej praworządności, ciśnie się na usta: czy w tej redakcji jest lustro? Tamże przeczytaliśmy również, że opozycja, atakując rząd, czyni to po pierwsze z niskich pobudek - każdy chce się za coś na PO odegrać, a po drugie, że troszczy się o przyszłość Polski jak Armia Czerwona 17 września. Zatem SLD, domagając się zastosowania prawem przewidzianych procedur parlamentarnych, wbija rządowi, biedaczynie, nóż w plecy!
W tej sytuacji należy przypomnieć, że samo nagranie czołowych polityków PO to tylko część kompromitacji. Ważniejsze są informacje, które spomiędzy talerzy i kieliszków przeniknęły do opinii publicznej. Takie na przykład: budżet państwa wcale nie jest w tak znakomitej kondycji, jak się nas oficjalnie zapewnia - do pomocy przy ratowaniu się przed katastrofą wciągnięto bank centralny, poświęcając głowę ministra finansów; premier do spółki z prokuratorem generalnym ukrywają przed opinią publiczną prawdę o ogromnych szkodach, jakie państwu wyrządził Antoni Macierewicz; sztandarowa inicjatywa gospodarcza rządu - Polskie Inwestycje Rozwojowe - to nic niewart humbug; minister spraw zagranicznych głęboko nie zgadza się z polityką zagraniczną, którą prowadzi; minister spraw wewnętrznych ogłasza, że państwo polskie działa tylko teoretycznie, co oznacza, że poszczególne dobrze działające segmenty państwa w praktyce nie potrafią współpracować dla wspólnego dobra
Szef MSW mija się z prawdą, gdyż na przykład o ważnym segmencie państwa, za który on odpowiada, nie można powiedzieć, że działa dobrze. Gdyby działał dobrze, to - poprzez swe służby oczywiście - nagrywać powinien pan minister, a tymczasem to jego nagrali. Przyznają Państwo, że w obliczu takiej żenady "robienie laski Ameryce" jest co najwyżej mało wyszukanym żartem.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail