Szczęściarz Żakowski
PiS daje codziennie dowody na to, że traktowanie go jako normalnej partii politycznej uznającej wspólne z innymi demokratyczne reguły kształtowania i sprawowania władzy, jest groźnym błędem.
Jest to bowiem zbiorowisko ludzi dokonujących ustrojowego zamachu stanu, którzy swoje wyniesienie społeczne i polityczne traktują jako okazję by się władzą nachapać w sensie przenośnym, ale przede wszystkim dosłownym. Tam Mejza niejedno ma imię!
Oni są wojskiem Kaczyńskiego. Wiernym, karnie podnoszącym rękę za wszystkim, co on wskaże. Nawet wtedy, gdy podzielają inne racje. Najlepiej ujął to ostatnio poseł Tadeusz Cymański, który w wywiadzie radiowym przyznał, że choć mógł „być sobą” i nie głosować za „Lex TVN”, to jednak „w imię zachowania kruchej większości” postąpił, jak gdyby był na froncie i zagłosował ramię w ramię z pozostałymi posłami Zjednoczonej Prawicy.
Dziw bierze, że mimo oczywistych faktów jeszcze niedawno wzięci publicyści sprawiali wrażenie, że nie wiedzą z kim mają do czynienia. Na przykład Jacek Żakowski pisał, że my Polacy jesteśmy szczęściarzami, że mamy Kaczyńskiego, który swoją połowicznie autorytarną postawą w pewien sposób ocalił polską demokrację przed w pełni autorytarną ideologią. Pan redaktor użalał się nad ciężarem władzy, który przygniata Kaczyńskiego „polityka szczerze patriotycznego, a jednocześnie reprezentującego silne przywiązanie do tradycyjnych wartości, tożsamości, symboli, instytucji”.
Biorąc pod uwagę sentyment do prezesa panu Żakowskiemu nie spodobała się inicjatywa pięcioro posłów i senatorów którzy odeszli z klubu parlamentarnego Lewicy nie mogąc dalej znieść „zakłamania, fałszu, pozornych działań ani autoryzować dyktatorskich praktyk Czarzastego” by skutecznie współpracować z całą demokratyczną opozycją w celu odsunięcia od władzy i rozliczenia PiS. Jednym słowem cała piątka nie podzielając poczucia szczęścia Żakowskiego ma nadzieję na życie bez PiS-u, a nie u boku PiS. Nic dziwnego - po sześciu latach pisowskich rządów trójpodział władz jest wspomnieniem, a Polska tonie w odmętach narastającego zamordyzmu… Śmietanka naszej publicystyki woli jednak „sprawiedliwie” rozdzielać racje i razy pomiędzy wszystkich uczestników walki politycznej.Jednego jednak red. Żakowski może być pewien - gdy przyjdzie dzień, kiedy i jego pod but weźmie jakiś perukarz, stanę w jego obronie. Jednoznacznie.