Leszek Miller: Gradobicie

2011-04-20 4:00

Posłowie PiS złożyli w Sejmie wniosek o wotum nieufności wobec Aleksandra Grada. Zarzucają w nim ministrowi Skarbu Państwa działania na szkodę majątku narodowego i stwarzanie zagrożenia dla bezpieczeństwa energetycznego Polski. Pomijają w nim jednocześnie zarzuty, które już dawno powinny doprowadzić szefa resortu do zasłużonej dymisji.

Na pierwszym miejscu trzeba wymienić Eureko. Ta holenderska firemka nieznana na rynku ubezpieczeń została wybrana przez rząd Jerzego Buzka do prywatyzacji PZU. Badająca okoliczności tego skandalu sejmowa komisja śledcza w rzadkim przypadku pełnej zgody stwierdziła aż 19 poważnych naruszeń prawa. Ustalono m.in., że Eureko nie mogło nabyć akcji PZU, ponieważ zakupu akcji dokonało na kredyt, czego polskie prawo zakazuje. Komisja uznała konieczność wystąpienia przez ministra skarbu do polskiego sądu z wnioskiem o stwierdzenie bezwzględnej nieważności umowy prywatyzacyjnej PZU z 1999 roku.

Grad, będąc wtedy posłem opozycyjnej PO, poparł ten wniosek, podobnie jak jego dzisiejszy ministerialny zastępca Jan Bury z PSL oraz kolega z rządu minister Cezary Grabarczyk. Aliści po objęciu rządowych posad panowie szybko zalegalizowali bezprawie dokonane przez ministrów Buzka. Politycy, którzy w opozycji byli gotowi walczyć o interes państwa polskiego, postanowili zadowolić Holendrów ogromną kwotą 12 mld złotych. Skapitulowali przed Eureko, mimo że w umowie prywatyzacyjnej napisano, iż wszystkie spory pomiędzy tą firmą a Skarbem Państwa rozstrzyga polski sąd. Grad musiałby tylko zwrócić się do niego, ale tego nie zrobił. Wolał spełnić żądania pospolitych kombinatorów i wyciągać ich z kłopotów finansowych. Wolał też straszyć opinię publiczną międzynarodowym arbitrażem, który mógłby zasądzić wysokie odszkodowanie dla Eureko. Nie dodał tylko, że ewentualny jego wyrok musiałby i tak uzyskać klauzulę wykonalności w polskim sądzie.

Patrz też: Akcja PiS-SLD w Sejmie: Opozycja chce wyrzucić jak najwięcej ministrów Tuska. Na celowniku – Rostowski, Grad, Klich, Miller

Drugim blamażem byli tajemniczy biznesmeni z Kataru, którzy mieli zainwestować pieniądze w polskie stocznie. Premier Tusk zapowiadał, że Grad straci stanowisko, jeżeli nie uda mu się doprowadzić do końca spodziewanego kontraktu. Grad tryskał tak wielkim entuzjazmem, że nie chciało mu się spotkać z kluczową dla tej sprawy unijną komisarz Neelie Kroes. Napady optymizmu minister miał do samego końca, mimo że nie mógł nawet ustalić adresu potencjalnych nabywców stoczni. Choć negocjacje szefa resortu wyglądały jak błądzenie dziecka we mgle, a inwestorzy nie wpłacili pieniędzy, ocalił swoje stanowisko. Farsa, która trwała kilka miesięcy, skończyła się w sposób żywcem wyjętym z arabskiej mądrości: "Możesz strusia mianować krową, masła z tego nie będzie".

Trzecią, najnowszą kompromitacją jest sposób prywatyzacji spółki energetycznej Enei. Po wielu podejściach i straconych dwóch latach minister Grad wycofał się ze sprzedaży większościowego pakietu akcji Enei, co miało przynieść budżetowi około 5,5 mld zł. W trakcie negocjacji minister wyraźnie faworyzował francuski państwowy koncern Electricite de France, wmawiając opinii publicznej, że prywatyzacja polskiej energetyki ma polegać na sprzedaży jej państwu francuskiemu. Po wycofaniu się Francuzów obrażony Grad zignorował pozostałe oferty i zamknął przetarg bez rozstrzygnięcia zgodnie z inną arabską mądrością: "Wielbłąd ma swoje plany, a poganiacz swoje".